Bezpieczne wakacje małych odkrywców
Za nami połowa lipca. Nie straszne nam były tropikalne upały czy letnie deszcze. W Domku Elfów zabawa trwała na całego. Podsumujmy zatem nasze wakacje w mieście.
Nastał okres urlopowy. Dzieci wyjadą z rodzicami na wakacje w góry, nad morze, nad jeziora. To doskonały moment by przypomnieć im zasady bezpieczeństwa. O tym jak powinno zachowywać się na drodze, powinno wiedzieć nawet małe dziecko. Czerwone stój, zielone idź. To dla pieszego najważniejsza zasada. W żłobku, nasi najmłodsi milusińscy wspólnie ułożyli „zebrę” czy przejście dla pieszych. W sali pojawił się samochód i sygnalizacja świetlna. I tak rozpoczęła się zabawa w bezpieczne przechodzenie przez jezdnię. Ciocia Iwonka pokazywała dzieciom sygnalizację świetlną i zaznajamiała je z prawidłowym zachowaniem.
Zabawa w samochodziki. Wszak kierowcy również muszą wiedzieć kiedy jechać a kiedy stać. Kiedy auto jedzie, pieszy stoi. Kiedy auto stoi, pieszy może przejść przez jezdnię. Wesoła piosenka, specjalne kamizelki, kierownice z obręczy i już bawimy się w kierowców. Pib, pib…
W ramach zajęć manualnych i utrwalenia zdobytej wiedzy, Maluszki otrzymały zadanie zrobienia na kartce przejścia dla pieszych oraz sygnalizacji świetlnej.
A ponieważ w przedszkolu nic się nie marnuje, mając tak kreatywne dzieci, z naszej „zebry” powstała zebra. Tym razem ta parzystokopytna. Maluszki podarły nasze pasy drogowe w małe paseczki i wspólnie z ciocią Iwonką przykleiły je w odpowiedni sposób na narysowanej postaci.
Tak było w żłobku. W przedszkolu, dzieci wspólnie z ciocią Renatą rozpoczęły budowę makiety miasta z uwzględnieniem znaków drogowych. To było duże przedsięwzięcie podzielone na etapy. Na początek smyki pomalowały znaki wg wzorów. Przykleiły je do patyczków a następnie za pomocą plasteliny umieściły w plastikowych korkach. Później dzieci zostały podzielone na 3 grupy. Każda grupa otrzymała zadanie pomalowania makiety. Wspaniale było obserwować ich doskonałą współpracę. W kolejnym etapie, powstały drzewa do makiet.
Kiedy w końcu po tygodniu przygotowań makieta była gotowa, przedszkolaki mogły nareszcie zobaczyć co wspólnie udało im się stworzyć. Teraz przyszedł czas na zabawę. Zabawę połączoną z nauką.
Makieta zrobiona przez dzieci uczyła je zasad poruszania się po drodze. Nie ma lepszej nauki niż ta w praktyce. Aby utrwalić zdobytą wiedzę wybraliśmy się na wyprawę w poszukiwaniu znaków drogowych. Podczas spaceru obowiązywały szczególne zasady bezpieczeństwa – aby być widocznym nasi podopieczni ubrali kamizelki odblaskowe.
Finał pierwszego tygodnia to egzamin z wiedzy o bezpieczeństwie. Dzieci pewnie odpowiadały na wylosowane pytania. Wszyscy zdali egzamin na piątkę z plusem i w nagrodę otrzymali opaski odblaskowe. Dzieci były zachwycone.
Dewiza naszego przedszkola to „Pozwól dziecku dorastać wśród przyrody”. Uczymy naszych wychowanków szacunku do zwierząt i roślin. Wspólnie dbamy o otoczenie przedszkola. Lubimy, kiedy nasze okna zdobią donice z kolorowymi sezonowymi kwiatami. Dzieci bardzo chętnie uczestniczą w tego typu zajęciach. Tym razem posadziliśmy begonie. Dzieci wspólnie posadziły sadzonki, potem je podlały a na koniec pomogły w posprzątaniu rozsypanej ziemi. Teraz, kiedy kwiatki stoją już na parapecie, będziemy mogli cieszyć oko każdym kolorowym kwiatkiem.
Nie myślcie sobie, że tylko pracujemy. O nie. Cały dzień, to mnóstwo czasu i na ciekawe zajęcia i na wesołą zabawę. W Domku Elfów mamy salę z kulkami. To tutaj można bezpiecznie wyszaleć się do woli.
Kiedy nie ma nas przedszkolu, znaleźć można nas na placu zabaw. Staramy się spędzać dużo czasu na świeżym powietrzu.
Tak upłynął nam pierwszy tydzień lipca. Sporo zabaw ale też i nauki. Wierzymy, że tak zdobyta wiedza o bezpieczeństwie na długo pozostanie w pamięci dzieci.
Kolejny tydzień to już tydzień odkrywców. Na ten czas ciocie przygotowały sporo atrakcji. Na początek ciekawscy odkrywcy świata mieli możliwość poznać ciecz newtonowską. Zabawa była fantastyczna! Utytłane po łokcie dzieci były takie szczęśliwe. Same przygotowały masę ze skrobi ziemniaczanej i wody. Kontakt z różnymi masami plastycznymi to wspaniała możliwość rozwoju i stymulacji zmysłów naszych przedszkolaków. Najlepszym dowodem na to była radość z zabawy.
13 lipca 2022 roku wysłano w kosmos rakietę VEGA-C. Ciocie wykorzystały film z jej startu i pokazały przedszkolakom. I tak nasi Mali Odkrywcy wybrali się w kosmos. Dzieci poznały planety z układu słonecznego i samodzielnie wykonały własne rakiety.
Z kosmosu wróciliśmy na ziemię, by odkryć niezwykły świat zwierząt. W żłobku, maluszki poznawały zwierzęta i ich środowisko naturalne. Dla utrwalenia wiadomości dzieci wspólnie wykonały planszę ze środowiskiem naturalnym zwierząt. Znalazły się na niej powietrze, ziemia, woda, pustynia oraz głąb ziemi. Wycięte przez ciocie zwierzęta po kolei trafiały na przyjazne sobie tereny. Trzeba w tym miejscu wspomnień o tym, że okres wakacyjny to nowe dzieci w przedszkolu. Dzieci, które stawiają tu swe pierwsze kroki wymagają szczególnej uwagi. Wychowawczynie dokładają starań aby stres związany z pobytem w nowym miejscu był jak najmniejszy. Tego typu wspólne prace jak na przykład ta, integrują dzieci w grupie. W naturalny sposób dzieci pomagają sobie na wzajem przez co nowe dzieci szybciej się aklimatyzują.
Finałem tygodnia „Odkrywców Świata” była erupcja wulkanu. Nasi Mali Odkrywcy mieli okazję poznać budowę wulkanu i podziwiać jego wybuch. Emocje sięgnęły zenitu! Ochy i achy rozbrzmiały gromko po sali, kiedy kolorowa lawa zaczęła wypływać ze szczytu wulkanu. Ciekawe doświadczenie bardzo spodobało się wszystkim.
Wychowawczynie Maluszków wykorzystały motyw wulkanu w zajęciach sensorycznych. Tym razem dwie grupy, dziewczynek i chłopców wykonały swoje sensoryczne wulkany.
Świat można odkrywać na wiele sposobów. W ramach współpracy z uczelnią SGGW gościmy w Domku Elfów praktykantkę panią Karolinę, z którą mali odkrywcy odkrywali tajemnice zdrowego stylu życia. Podczas zajęć poprowadzonych przez panią Karolinę, poznaliśmy właściwości odżywcze różnych zbóż i produktów jakie z nich powstają. Zajęcia były bardzo ciekawe bo połączone z degustacją. Poznane zboża dzieci wykorzystały do zrobienia pysznych i zdrowych ciasteczek amarantusowych.
I tak minęły nam dwa tygodnie wakacji. Nowe dzieci w przedszkolu doskonale radzą sobie z adaptacją w nowym miejscu. Nic dziwnego, codziennie czeka na nie tyle atrakcji, że nie mają czasu zatęsknić za mamą i tatą. Wychowawczynie bardzo się starają aby wszyscy dobrze się bawili. Przed nami jeszcze sporo atrakcji. Rodzice naszych przedszkolaków mogą być spokojni o swoje pociechy. W Domku Elfów nuda im nie grozi.
To był dzień uśmiechu i radości. Z okazji Dnia Dziecka na nasze przedszkolaki czekało mnóstwo atrakcji. Z pomocą zaproszonych animatorów rozpoczęła się wesoła zabawa w towarzystwie naszego specjalnego gościa Minionka. Były tańce i zabawy ruchowe, bańki mydlane i kolorowe balony. Nie mogło zabraknąć także małych upominków dla naszych milusińskich.
Dziecko może przebyć do 6-10 infekcji w roku i jest to dla niego całkowita norma, jeśli nie przechodzi ich bardzo ciężko i np. nie wymaga pobytu w szpitalu, częstego leczenia antybiotykami, nie towarzyszą im inne przewlekle utrzymujące się objawy jak biegunka czy pleśniawki jamy ustnej. Zwykle infekcja trwa do 7dni, towarzyszy jej na początku stan podgorączkowy lub gorączka, pojawiają się katar i kaszel.
Niekiedy za łatwiejsze zapadanie na infekcje odpowiedzialna może być alergia, szczególnie gdy występuje w rodzinie.
Najtrudniejszy pod względem ilości infekcji jest pierwszy rok w żłobku lub przedszkolu, szczególnie, że jest to jeszcze czas dojrzewania układu odpornościowego dziecka.
Niestety nie istnieje cudowne lekarstwo, które mogłoby w 100% uchronić nasze dzieci – sprawa jest bardziej złożona.
Lepszą odporność na choroby pomogą uzyskać:
- Szczepienia ochronne (obowiązkowe i zalecane)
- Zbilansowana i urozmaicona dieta, ograniczenie słodyczy
- Odpowiednia ilość snu – (około 10 godzin na dobę, niektóre dzieci potrzebują jeszcze drzemki po południu)
- Ubiór odpowiedni do pogody (ciepłe buty, ubieranie „na cebulkę”, czapka, szalik/chustka na szyję i koniecznie rękawiczki)
- Spędzanie czasu poza domem (spacery, zabawy na dworze)
- Unikanie stresu (dla każdego dziecka to może być coś innego), zapewnienie dziecku poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji i powtarzalności
- Zapewnienie dziecku w czasie choroby spokoju, mniejszej aktywności, większej ilości snu, nieprzyprowadzanie go wtedy do przedszkola. Dziecko nie zarazi kolejnych osób, szybciej powróci do formy sprzed choroby i nie zapadnie tak szybko na następną infekcję. Przez czas podawania antybiotyku dziecko bezwzględnie powinno odpoczywać w domu, po ustąpieniu gorączki może wychodzić na spacery. Nie zawsze jest taka możliwość, ale po zakończonej antybiotykoterapii dobrze by było zostawić malucha jeszcze na kilka dni w domu. Jeśli dziecko choruje z wysypką powinno zostać w domu do czasu przyschnięcia ostatnich wykwitów (np. przy ospie).
W razie wątpliwości, pytań wskazany jest kontakt z pediatrą, najlepiej z tym, który zna dziecko i doradzi najodpowiedniejszy dla naszego malucha sposób postępowania lub skieruje go na dodatkowe badania w razie konieczności.
Karolina Kot
Specjalista Pediatra
Dziecko może przebyć do 6-10 infekcji w roku i jest to dla niego całkowita norma, jeśli nie przechodzi ich bardzo ciężko i np. nie wymaga pobytu w szpitalu, częstego leczenia antybiotykami, nie towarzyszą im inne przewlekle utrzymujące się objawy jak biegunka czy pleśniawki jamy ustnej. Zwykle infekcja trwa do 7dni, towarzyszy jej na początku stan podgorączkowy lub gorączka, pojawiają się katar i kaszel.
Niekiedy za łatwiejsze zapadanie na infekcje odpowiedzialna może być alergia, szczególnie gdy występuje w rodzinie.
Najtrudniejszy pod względem ilości infekcji jest pierwszy rok w żłobku lub przedszkolu, szczególnie, że jest to jeszcze czas dojrzewania układu odpornościowego dziecka.
Niestety nie istnieje cudowne lekarstwo, które mogłoby w 100% uchronić nasze dzieci – sprawa jest bardziej złożona.
Lepszą odporność na choroby pomogą uzyskać:
- Szczepienia ochronne (obowiązkowe i zalecane)
- Zbilansowana i urozmaicona dieta, ograniczenie słodyczy
- Odpowiednia ilość snu – (około 10 godzin na dobę, niektóre dzieci potrzebują jeszcze drzemki po południu)
- Ubiór odpowiedni do pogody (ciepłe buty, ubieranie „na cebulkę”, czapka, szalik/chustka na szyję i koniecznie rękawiczki)
- Spędzanie czasu poza domem (spacery, zabawy na dworze)
- Unikanie stresu (dla każdego dziecka to może być coś innego), zapewnienie dziecku poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji i powtarzalności
- Zapewnienie dziecku w czasie choroby spokoju, mniejszej aktywności, większej ilości snu, nieprzyprowadzanie go wtedy do przedszkola. Dziecko nie zarazi kolejnych osób, szybciej powróci do formy sprzed choroby i nie zapadnie tak szybko na następną infekcję. Przez czas podawania antybiotyku dziecko bezwzględnie powinno odpoczywać w domu, po ustąpieniu gorączki może wychodzić na spacery. Nie zawsze jest taka możliwość, ale po zakończonej antybiotykoterapii dobrze by było zostawić malucha jeszcze na kilka dni w domu. Jeśli dziecko choruje z wysypką powinno zostać w domu do czasu przyschnięcia ostatnich wykwitów (np. przy ospie).
W razie wątpliwości, pytań wskazany jest kontakt z pediatrą, najlepiej z tym, który zna dziecko i doradzi najodpowiedniejszy dla naszego malucha sposób postępowania lub skieruje go na dodatkowe badania w razie konieczności.
Karolina Kot
Specjalista Pediatra
Dziecko może przebyć do 6-10 infekcji w roku i jest to dla niego całkowita norma, jeśli nie przechodzi ich bardzo ciężko i np. nie wymaga pobytu w szpitalu, częstego leczenia antybiotykami, nie towarzyszą im inne przewlekle utrzymujące się objawy jak biegunka czy pleśniawki jamy ustnej. Zwykle infekcja trwa do 7dni, towarzyszy jej na początku stan podgorączkowy lub gorączka, pojawiają się katar i kaszel.
Niekiedy za łatwiejsze zapadanie na infekcje odpowiedzialna może być alergia, szczególnie gdy występuje w rodzinie.
Najtrudniejszy pod względem ilości infekcji jest pierwszy rok w żłobku lub przedszkolu, szczególnie, że jest to jeszcze czas dojrzewania układu odpornościowego dziecka.
Niestety nie istnieje cudowne lekarstwo, które mogłoby w 100% uchronić nasze dzieci – sprawa jest bardziej złożona.
Lepszą odporność na choroby pomogą uzyskać:
- Szczepienia ochronne (obowiązkowe i zalecane)
- Zbilansowana i urozmaicona dieta, ograniczenie słodyczy
- Odpowiednia ilość snu – (około 10 godzin na dobę, niektóre dzieci potrzebują jeszcze drzemki po południu)
- Ubiór odpowiedni do pogody (ciepłe buty, ubieranie „na cebulkę”, czapka, szalik/chustka na szyję i koniecznie rękawiczki)
- Spędzanie czasu poza domem (spacery, zabawy na dworze)
- Unikanie stresu (dla każdego dziecka to może być coś innego), zapewnienie dziecku poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji i powtarzalności
- Zapewnienie dziecku w czasie choroby spokoju, mniejszej aktywności, większej ilości snu, nieprzyprowadzanie go wtedy do przedszkola. Dziecko nie zarazi kolejnych osób, szybciej powróci do formy sprzed choroby i nie zapadnie tak szybko na następną infekcję. Przez czas podawania antybiotyku dziecko bezwzględnie powinno odpoczywać w domu, po ustąpieniu gorączki może wychodzić na spacery. Nie zawsze jest taka możliwość, ale po zakończonej antybiotykoterapii dobrze by było zostawić malucha jeszcze na kilka dni w domu. Jeśli dziecko choruje z wysypką powinno zostać w domu do czasu przyschnięcia ostatnich wykwitów (np. przy ospie).
W razie wątpliwości, pytań wskazany jest kontakt z pediatrą, najlepiej z tym, który zna dziecko i doradzi najodpowiedniejszy dla naszego malucha sposób postępowania lub skieruje go na dodatkowe badania w razie konieczności.
Karolina Kot
Specjalista Pediatra
Dziecko może przebyć do 6-10 infekcji w roku i jest to dla niego całkowita norma, jeśli nie przechodzi ich bardzo ciężko i np. nie wymaga pobytu w szpitalu, częstego leczenia antybiotykami, nie towarzyszą im inne przewlekle utrzymujące się objawy jak biegunka czy pleśniawki jamy ustnej. Zwykle infekcja trwa do 7dni, towarzyszy jej na początku stan podgorączkowy lub gorączka, pojawiają się katar i kaszel.
Niekiedy za łatwiejsze zapadanie na infekcje odpowiedzialna może być alergia, szczególnie gdy występuje w rodzinie.
Najtrudniejszy pod względem ilości infekcji jest pierwszy rok w żłobku lub przedszkolu, szczególnie, że jest to jeszcze czas dojrzewania układu odpornościowego dziecka.
Niestety nie istnieje cudowne lekarstwo, które mogłoby w 100% uchronić nasze dzieci – sprawa jest bardziej złożona.
Lepszą odporność na choroby pomogą uzyskać:
- Szczepienia ochronne (obowiązkowe i zalecane)
- Zbilansowana i urozmaicona dieta, ograniczenie słodyczy
- Odpowiednia ilość snu – (około 10 godzin na dobę, niektóre dzieci potrzebują jeszcze drzemki po południu)
- Ubiór odpowiedni do pogody (ciepłe buty, ubieranie „na cebulkę”, czapka, szalik/chustka na szyję i koniecznie rękawiczki)
- Spędzanie czasu poza domem (spacery, zabawy na dworze)
- Unikanie stresu (dla każdego dziecka to może być coś innego), zapewnienie dziecku poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji i powtarzalności
- Zapewnienie dziecku w czasie choroby spokoju, mniejszej aktywności, większej ilości snu, nieprzyprowadzanie go wtedy do przedszkola. Dziecko nie zarazi kolejnych osób, szybciej powróci do formy sprzed choroby i nie zapadnie tak szybko na następną infekcję. Przez czas podawania antybiotyku dziecko bezwzględnie powinno odpoczywać w domu, po ustąpieniu gorączki może wychodzić na spacery. Nie zawsze jest taka możliwość, ale po zakończonej antybiotykoterapii dobrze by było zostawić malucha jeszcze na kilka dni w domu. Jeśli dziecko choruje z wysypką powinno zostać w domu do czasu przyschnięcia ostatnich wykwitów (np. przy ospie).
W razie wątpliwości, pytań wskazany jest kontakt z pediatrą, najlepiej z tym, który zna dziecko i doradzi najodpowiedniejszy dla naszego malucha sposób postępowania lub skieruje go na dodatkowe badania w razie konieczności.
Karolina Kot
Specjalista Pediatra
Wywiad z Barbarą Ołdakowską-Żyłką – pedagogiem, ekspertką w zakresie problematyki mutyzmu wybiórczego, założycielką Fundacji „Mówię” na rzecz wspierania dzieci i rodzin dotkniętych mutyzmem wybiórczym, twórczynią Poradni „Mówię”. Matka dorosłego już syna, który cierpiał na mutyzm wybiórczy.
Rozmawia Aneta Babiuk–Massalska – psycholog współpracujący z przedszkolem „Domek Elfów”.
Pani Barbaro, zacznijmy od podstaw. Czym jest mutyzm wybiórczy?
Dziękuję, że Państwo interesują się tym tematem. Bardzo ważne jest, aby o tym mówić. Jest to zaburzenie lękowe, które dotyczy wieku dziecięcego. Charakteryzuje się ono tym, że dziecko nie mówi w pewnych sytuacjach, a w innych mówi. Mówi w domu, w otoczeniu rodziny, w kameralnym towarzystwie i znanym otoczeniu. Nie mówi: w przedszkolu, szkole, w nowym otoczeniu, którego nie zna.
Jaka jest historia mutyzmu wybiórczego?
Jest to zaburzenie, nie choroba. Po raz pierwszy zostało przedstawione w klasyfikacji DSM-IV (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders) w 1994 roku. Jest to więc zaburzenie dość młode. Nasz syn urodził się w roku 1993, mutyzm wybiórczy funkcjonował więc wówczas w świadomości specjalistów jako jednostka nazwana dopiero rok później.
Kiedy można rozpoznać mutyzm wybiórczy?
Mutyzm wybiórczy najczęściej objawia się w wieku przedszkolnym. Wiek od 2 do 5 lat jest bardzo ważnym czasem na rozpoznanie, pomoc psychologiczną, a właściwie terapię. Wówczas jest duża szansa na szybkie wyjście z mutyzmu. Każde dziecko będzie oczywiście robić postępy w indywidualnym tempie. Jednak to, jak ten proces będzie przebiegał, zależy od konkretnego dziecka, rodziny i ich doświadczeń życiowych.
Jak się zaczyna? Na co zwrócić uwagę?
Na przykład gdy wysyłamy pociechę do przedszkola i pojawiają się sygnały, że dziecko nie mówi. Mija miesiąc i dziecko nie mówi nadal. Rozmawia jednak przez cały ten czas z rodzicami oraz w domu. Kiedy mamy takie obserwacje, właśnie wówczas powinna nam się zapalić lampka ostrzegawcza, że być może jest to mutyzm wybiórczy.
Jakie są przyczyny mutyzmu wybiórczego?
Mutyzm wybiórczy jest zaburzeniem lękowym i ma podłoże genetyczne. Dziecko rodzi się z predyspozycjami do mutyzmu, a sytuacja stresowa ujawnia objaw. Taką sytuacją stresową jest często pójście dziecka do przedszkola. Dotknięte tym zaburzeniem dziecko nie mówi, kiedy czuje się niepewnie, a mówi w sytuacjach, w których czuje się bezpiecznie.
Jak często występuje to zaburzenie?
W Polsce brak jest badań na ten temat, ale źródła anglojęzyczne podają informację, że mutyzm wybiórczy dotyka 0,7 dzieci na tysiąc. Statystycznie w każdym przedszkolu znajduje się dziecko z mutyzmem wybiórczym. Statystycznie, czyli że w jednym przedszkolu albo nawet w jednej grupie może być dwoje dzieci z tym zaburzeniem, a w innym żadnego.
Gdybyśmy chcieli zebrać objawy mutyzmu wybiórczego: jak wygląda obraz dziecka z tym zaburzeniem?
W mutyzmie niemówienie jest tylko jednym z objawów. Dzieci te mają problem z zabawą, jedzeniem przy jednym stole z innymi albo nawet w ogóle z jedzeniem i piciem czy rozbieraniem się. Mogą wstrzymywać potrzeby fizjologiczne. Nie sikają, mają kłopot z wypróżnieniem się. Nie robią kupy przez tydzień, gdy np. wyjadą na kolonie. Nie komunikują potrzeb, nie podejmują aktywności fizycznej. Obserwujemy u nich stupor, napięte ciało, napiętą twarz. Nie lubią zmian. Zdarza się często, że mają wymyślone przez siebie granice, których są mniej lub bardziej świadome. Takie dziecko może swobodnie rozmawiać z rodzicem w drodze do przedszkola, ale gdy przekroczy bramę albo dojdzie dokładnie do połowy drogi w parku, to milknie. Prawie każde dziecko z mutyzmem wybiórczym ma też zaburzenia z zakresu integracji sensorycznej.
Co robić wówczas, gdy zauważymy te sygnały? Co nauczyciel w przedszkolu czy szkole albo psycholog, logopeda, pedagog mają robić? Jak działać, by zaopiekować się dzieckiem i nie popełnić gafy względem rodziców?
Rodzina powinna trafić do psychologa w placówce lub poza nią. Ważne są przede wszystkim wywiad z rodzicami oraz obserwacja. Bardzo dużo pracuję z rodzicami dzieci z mutyzmem wybiórczym i rodzice ci mówią, że nie mieli z przedszkola sygnałów, które zaniepokoiłyby ich na tyle, iż zaczęliby robić coś w tym kierunku. Dostawali bowiem od nauczycieli informacje, że wprawdzie dziecko nie mówi, ale że z tego wyrośnie, samo minie. Otóż mutyzm wybiórczy sam nie mija. Ważne jest, aby wskazać rodzicom specjalistę, który pomoże ich dziecku. Jeśli udzieli się pomocy małemu dziecku (w wieku przedszkolnym), to może ono wyjść z mutyzmu bardzo szybko. U dziecka w okresie szkolnym (7-10 lat) natomiast nieprawidłowości związane z nieodzywaniem się są już zazwyczaj utrwalone tak, że terapia przebiega dłużej. Niejednokrotnie pomocy potrzebuje cała rodzina, której potrzebna jest edukacja na temat mutyzmu wybiórczego, a przede wszystkim wsparcie.
Dostrzeżenie, iż dziecko nie mówi, bo cierpi na mutyzm, i pokierowanie rodziną tak, by podjęła kroki w kierunku diagnozy i pomocy, to duża odpowiedzialność. Z mojego doświadczenia wynika, że nauczyciele i specjaliści w przedszkolach nie czują się kompetentni albo nie mają śmiałości, by opisywać rodzicom trudności w zachowaniu ich dziecka w przedszkolu.
Należy sobie uświadomić, że rodzice, mając w domu niesforne, żywe, rozbrykane i wręcz gadatliwe dziecko, zupełnie nie zdają sobie sprawy z tego, że w przedszkolu dziecko nie mówi, dopóki nie dostaną z placówki jasnego sygnału, że może chodzić o mutyzm. Zachęcam więc nauczycieli, pedagogów i specjalistów, aby mieli odwagę rozmawiać z rodzicami.
Skierowanie na diagnozę w kierunku mutyzmu może się spotkać z oporem rodziców: „Proszę nie robić z mojego dziecka chorego psychicznie. W domu czegoś takiego w ogóle nie ma! Po prostu sobie z nim pani nie radzi”. Nauczyciele obawiają się też, że gdy dziecko w domu komunikuje się normalnie i czuje swobodnie, a nie mówi w „ich przedszkolu”, to znaczy, że nie czuje się tam bezpiecznie i świadczy to źle o nich samych. Kwestią ambicji staje się wręcz, by dziecko wyglądało w przedszkolu na szczęśliwe.
Nikogo nie obwiniamy. Mutyzm wybiórczy ma podłoże genetyczne. Nie jest winą przedszkola, że właśnie tam dziecko nie mówi. Jednak przedszkole jest zazwyczaj tym czynnikiem, który wyzwala objaw niemówienia. Jest czynnikiem stresogennym dla wielu dzieci – nie tylko dla tych z mutyzmem wybiórczym. Najczęściej jednak czujność rodziców budzi się przed pójściem dziecka do szkoły, gdy podejmują działania dotyczące rozpoznania gotowości dziecka do pierwszej klasy.
Dlaczego, według Pani, dzieci z mutyzmem wybiórczym są „przegapiane”?
To, że nie wyłapuje się tych dzieci odpowiednio wcześnie, wynika z niewiedzy specjalistów. Uważa się, że skoro dziecko nie mówi, znaczy, że jest nieśmiałe. Komunikuje się rodzicom, że to rozwojowe i przejdzie samo. Niemal każdy specjalista pracujący z dziećmi spotkał się w swojej karierze zawodowej z tym, że jakieś dziecko nie mówi. Prawie każdy przypomina sobie też, że nie do końca wiedział, o co z tym niemówieniem chodzi. Dziecko cierpiące na mutyzm nie krzyczy o pomoc. Cierpi w milczeniu. Charakteryzuje się perfekcjonizmem i ambicją. Może świetnie wykonywać szkolne testy. Może nawet przejdzie przez okres przedszkola i szkoły niepostrzeżenie, o ile zostanie uznane za dziecko idealne do prowadzenia. Ciche, obowiązkowe, niesprawiające kłopotów. Znane mi są wypowiedzi osób, które zetknęły się z dzieckiem z mutyzmem wybiórczym: „Ja to bym mogła mieć całą klasę takich dzieci. Nie rozmawia, robi zadania”. Takie dziecko będzie przez 3 godziny siedziało i na przykład budowało z klocków LEGO, a nauczyciel, co naturalne, powie rodzicom: „Jak on świetnie buduje!”. Potrzebna jest uważność. Dziecko ruchliwe czy z zaburzoną koncentracją uwagi biega, rozrabia i tym zachowaniem od najmłodszych lat woła o pomoc dla siebie albo dla rodziny. Nie da się tego przegapić. Gdy zaś dziecko nie mówi, bo cierpi na mutyzm wybiórczy, rodzice zaczynają szukać pomocy najczęściej dopiero w okolicach klasy 3. Wtedy właśnie następuje zmiana wychowawcy, zaczyna się przechodzenie, w zależności od przedmiotu, z klasy do klasy. W każdej nowej sali jest też inny nauczyciel, a nie jedna pani. Dzieci źle znoszą zmiany. Każde wyjście na basen i wf. może oznaczać szczególny stres, ponieważ wówczas dodatkowo, oprócz momentu przejścia, trzeba się przebrać, rozebrać. Na zajęciach prowadzonych w przedszkolu czy na terenie szkoły jest lepiej niż na zewnątrz. Dziecko z mutyzmem wybiórczym źle też znosi przerwy między lekcjami. Zazwyczaj stara się je przetrwać, stojąc pod ścianą. Dlatego nie mówmy, że z tego wyrośnie.
Jak odróżnić mutyzm wybiórczy od nieśmiałości?
Nieśmiałość ma związek z charakterem, temperamentem. Ludzie nieśmiali są małomówni wszędzie. Gdy chodzi o mutyzm wybiórczy, to takie dziecko w domu nie jest dzieckiem nieśmiałym. Poza szkołą, na zajęciach dodatkowych, też może nie być nieśmiałe! Charakterystyczna jest właśnie ta wybiórczość – dziecko nie mówi tylko w określonych okolicznościach. Osoba nieśmiała może podjąć decyzję świadomie: „Nie powiem, bo się wstydzę”, a osoba z mutyzmem wybiórczym jest poza decyzją, ponieważ chciałaby powiedzieć, ale nie może!
Jakie są najpopularniejsze mity związane z mutyzmem wybiórczym, z którymi się Pani zetknęła?
Mitem na temat mutyzmu wybiórczego jest przeświadczenie, że dziecko nie mówi, bo się buntuje i chce rządzić. To nie tak. Ono nie mówi nie dlatego, że ma kaprys, tylko dlatego, że nie może. Te dzieci chcą mówić!
Co może dziać się z osobą cierpiącą na mutyzm wybiórczy, której się w porę nie pomoże?
Nieleczony mutyzm wybiórczy może doprowadzić człowieka do zakładu zamkniętego. Ludzie tacy są bowiem traktowani przeważnie jak dziwolągi. Jako dzieci są przeważnie bardzo inteligentni. Ale zdarzają się też dzieci upośledzone, u których występuje mutyzm wybiórczy. Mutyzm wybiórczy występuje na każdym poziomie inteligencji.
Skoro mutyzm wybiórczy jest zaburzeniem związanym z mową, jaką rolę odgrywają logopedzi? Co mogą robić z takim dzieckiem na zajęciach? Jak prowadzić zajęcia, gdy dziecko nie mówi?
Wśród specjalistów, faktycznie, logopedzi są bardzo ważni. Gdy dziecko nie mówi, zazwyczaj trafia do logopedy. Logopeda, który dysponuje wiedzą na temat mutyzmu wybiórczego, robi wywiad z rodzicem. Skoro dziecko nie mówi, to ten najpierw usiłuje nawiązać z dzieckiem relację, obniżyć poczucie lęku. Pracuje „na kontakcie”, a potem ewentualnie ćwiczy prawidłową wymowę, jeśli istnieje taka potrzeba. Rola logopedów jest bardzo ważna, szczególnie w pracy z dzieckiem w wieku przedszkolnym, kiedy to logopeda niejednokrotnie bywa jedynym specjalistą, który może pomóc dziecku w konkretnej placówce. Logopeda powinien być jednak przygotowany do pracy z dzieckiem z mutyzmem wybiórczym, najlepiej przejść odpowiednie szkolenie.
Gdyby miała Pani dać jeszcze jedną ważną wskazówkę do pracy z dzieckiem w gabinecie, czego by dotyczyła?
Dziecko z mutyzmem wybiórczym często potrzebuje być w gabinecie z rodzicem, na co zwykle nie ma przyzwolenia wśród specjalistów. Takie dziecko powinno mieć prawo do obecności rodzica w gabinecie aż do momentu, kiedy samo poczuje się tam bezpiecznie.
Jak się żyje z mutyzmem wybiórczym?
Jeśli nauczyciel nawiąże z dzieckiem dobry kontakt, to dziecko będzie do nauczyciela mówić. Nauczyciel może mu wówczas przekazywać wiedzę z wzajemnością w komunikacji. Fajna pani – jedna, ta sama do 3. klasy, na dodatek z inicjatywą. U takiej pani dziecko nie mówi na forum, ponieważ nauczycielka umożliwia odpowiedź na ucho albo w trakcie przerwy, gdy inne dzieci nie patrzą. Ale już w klasie 4. przechodzi się na kolejne lekcje z sali do sali i do różnych nauczycieli. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że dziecko trafi na takich dorosłych, którzy nie będą chcieli się zajmować specyfiką zachowania dziecka z mutyzmem wybiórczym. Nie wszyscy będą chcieli znaleźć drogę do dziecka. Może paść wówczas komentarz, że dziecko powinno się uczyć w szkole specjalnej. Tylko że to nie są dzieci do szkół specjalnych. Bardzo wyraźnie chcę o tym mówić do wszystkich – rodziców, nauczycieli i specjalistów. Nie ma orzeczeń na mutyzm wybiórczy, tak jak nie ma orzeczeń na jąkanie się czy seplenienie. Dzieci z mutyzmem wybiórczym powinny zostać objęte pomocą przez zespół do spraw wspierania uczniów ze szczególnymi potrzebami edukacyjnymi i uczyć się w dowolnych szkołach, które wybiorą wraz z rodzicami.
Jak wygląda życie dorosłej osoby z mutyzmem wybiórczym?
Zaburzenie jest wyleczalne. Ale sam się mutyzm nie wyleczy. Co się dzieje z dorosłymi, którzy nie otrzymali pomocy? Różnie się dzieje. Wypracowują sobie strategie radzenia sobie w życiu: mało mówią, wybierają zawody niewymagające relacji z ludźmi. Trudno im jest z radzeniem sobie w związkach i życiem po prostu. Mówią: „Jest mi trudno… Ale nauczyłem się z tym żyć”. Są też tacy, którzy sobie nie poradzili. Najczęściej chorują wówczas na depresję. Ciężko się pracuje na przykład z nastolatkiem. U mojego syna mutyzm został rozpoznany późno. Długo trwało, zanim ktoś to nazwał. Nie było wówczas jeszcze w Polsce specjalistów. Ale my, jako rodzice, również nie byliśmy gotowi na podjęcie konsekwentnej pracy i na dogłębne spojrzenie na to, że nasze dziecko nie mówi. Obecnie nasz syn mówi już od dawna i dobrze sobie radzi. Na studiach standardem są dla niego prezentacje w formie wystąpień przed salą pełną ludzi. Pozostała mu nieśmiałość.
Jak wspierać rodzinę?
Rodziny są przeważnie bardzo lękowe. Należy więc podkreślać, że nie ma w tym żadnej winy rodziców. Takie dziecko się po prostu urodziło. Odpowiedzialność rodziców leży natomiast w obszarze pomocy dziecku – w tym, jak je poprowadzą. Rodzice mogą bowiem obwiniać się chociażby o posłanie dziecka do przedszkola: „Gdybym nie posłała jej/jego do przedszkola, toby nie miał/a mutyzmu wybiórczego. Toby mówiła”. Tak to nie działa. Mutyzm pojawiłby się i tak, tylko pewnie później, w innej sytuacji wyzwalającej go. Właściwie więc to dobrze, że mutyzm wybiórczy objawił się w przedszkolu, bo jest to wiek na tyle wczesny, by móc skutecznie zareagować.
Powołała Pani do życia Fundację „Mówię” na rzecz wspierania dzieci i rodzin dotkniętych mutyzmem wybiórczym. Pomoc takim rodzinom stała się Pani życiową misją.
Misją Fundacji „Mówię” jest pomoc rodzinom i dzieciom dotkniętym mutyzmem wybiórczym oraz szerzenie świadomości społecznej na temat tego zaburzenia. Bardzo ważnym obszarem naszej działalności jest też edukacja specjalistów – pedagogów, logopedów, psychologów, lekarzy, nauczycieli. Zwracam tutaj szczególną uwagę na rolę pracowników przedszkoli, ponieważ to właśnie w tych placówkach bardzo często ujawnia się „niemówienie” dzieci z mutyzmem wybiórczym. Jeżeli będą oni mieć wiedzę i świadomość dotyczącą tego zaburzenia, będą informować i wspierać rodziców, aby ci szukali profesjonalnej pomocy.
Artykuł został opublikowany na portalu www.blizejdziecka.com
Wywiad z Barbarą Ołdakowską-Żyłką – pedagogiem, ekspertką w zakresie problematyki mutyzmu wybiórczego, założycielką Fundacji „Mówię” na rzecz wspierania dzieci i rodzin dotkniętych mutyzmem wybiórczym, twórczynią Poradni „Mówię”. Matka dorosłego już syna, który cierpiał na mutyzm wybiórczy.
Rozmawia Aneta Babiuk–Massalska – psycholog współpracujący z przedszkolem „Domek Elfów”.
Pani Barbaro, zacznijmy od podstaw. Czym jest mutyzm wybiórczy?
Dziękuję, że Państwo interesują się tym tematem. Bardzo ważne jest, aby o tym mówić. Jest to zaburzenie lękowe, które dotyczy wieku dziecięcego. Charakteryzuje się ono tym, że dziecko nie mówi w pewnych sytuacjach, a w innych mówi. Mówi w domu, w otoczeniu rodziny, w kameralnym towarzystwie i znanym otoczeniu. Nie mówi: w przedszkolu, szkole, w nowym otoczeniu, którego nie zna.
Jaka jest historia mutyzmu wybiórczego?
Jest to zaburzenie, nie choroba. Po raz pierwszy zostało przedstawione w klasyfikacji DSM-IV (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders) w 1994 roku. Jest to więc zaburzenie dość młode. Nasz syn urodził się w roku 1993, mutyzm wybiórczy funkcjonował więc wówczas w świadomości specjalistów jako jednostka nazwana dopiero rok później.
Kiedy można rozpoznać mutyzm wybiórczy?
Mutyzm wybiórczy najczęściej objawia się w wieku przedszkolnym. Wiek od 2 do 5 lat jest bardzo ważnym czasem na rozpoznanie, pomoc psychologiczną, a właściwie terapię. Wówczas jest duża szansa na szybkie wyjście z mutyzmu. Każde dziecko będzie oczywiście robić postępy w indywidualnym tempie. Jednak to, jak ten proces będzie przebiegał, zależy od konkretnego dziecka, rodziny i ich doświadczeń życiowych.
Jak się zaczyna? Na co zwrócić uwagę?
Na przykład gdy wysyłamy pociechę do przedszkola i pojawiają się sygnały, że dziecko nie mówi. Mija miesiąc i dziecko nie mówi nadal. Rozmawia jednak przez cały ten czas z rodzicami oraz w domu. Kiedy mamy takie obserwacje, właśnie wówczas powinna nam się zapalić lampka ostrzegawcza, że być może jest to mutyzm wybiórczy.
Jakie są przyczyny mutyzmu wybiórczego?
Mutyzm wybiórczy jest zaburzeniem lękowym i ma podłoże genetyczne. Dziecko rodzi się z predyspozycjami do mutyzmu, a sytuacja stresowa ujawnia objaw. Taką sytuacją stresową jest często pójście dziecka do przedszkola. Dotknięte tym zaburzeniem dziecko nie mówi, kiedy czuje się niepewnie, a mówi w sytuacjach, w których czuje się bezpiecznie.
Jak często występuje to zaburzenie?
W Polsce brak jest badań na ten temat, ale źródła anglojęzyczne podają informację, że mutyzm wybiórczy dotyka 0,7 dzieci na tysiąc. Statystycznie w każdym przedszkolu znajduje się dziecko z mutyzmem wybiórczym. Statystycznie, czyli że w jednym przedszkolu albo nawet w jednej grupie może być dwoje dzieci z tym zaburzeniem, a w innym żadnego.
Gdybyśmy chcieli zebrać objawy mutyzmu wybiórczego: jak wygląda obraz dziecka z tym zaburzeniem?
W mutyzmie niemówienie jest tylko jednym z objawów. Dzieci te mają problem z zabawą, jedzeniem przy jednym stole z innymi albo nawet w ogóle z jedzeniem i piciem czy rozbieraniem się. Mogą wstrzymywać potrzeby fizjologiczne. Nie sikają, mają kłopot z wypróżnieniem się. Nie robią kupy przez tydzień, gdy np. wyjadą na kolonie. Nie komunikują potrzeb, nie podejmują aktywności fizycznej. Obserwujemy u nich stupor, napięte ciało, napiętą twarz. Nie lubią zmian. Zdarza się często, że mają wymyślone przez siebie granice, których są mniej lub bardziej świadome. Takie dziecko może swobodnie rozmawiać z rodzicem w drodze do przedszkola, ale gdy przekroczy bramę albo dojdzie dokładnie do połowy drogi w parku, to milknie. Prawie każde dziecko z mutyzmem wybiórczym ma też zaburzenia z zakresu integracji sensorycznej.
Co robić wówczas, gdy zauważymy te sygnały? Co nauczyciel w przedszkolu czy szkole albo psycholog, logopeda, pedagog mają robić? Jak działać, by zaopiekować się dzieckiem i nie popełnić gafy względem rodziców?
Rodzina powinna trafić do psychologa w placówce lub poza nią. Ważne są przede wszystkim wywiad z rodzicami oraz obserwacja. Bardzo dużo pracuję z rodzicami dzieci z mutyzmem wybiórczym i rodzice ci mówią, że nie mieli z przedszkola sygnałów, które zaniepokoiłyby ich na tyle, iż zaczęliby robić coś w tym kierunku. Dostawali bowiem od nauczycieli informacje, że wprawdzie dziecko nie mówi, ale że z tego wyrośnie, samo minie. Otóż mutyzm wybiórczy sam nie mija. Ważne jest, aby wskazać rodzicom specjalistę, który pomoże ich dziecku. Jeśli udzieli się pomocy małemu dziecku (w wieku przedszkolnym), to może ono wyjść z mutyzmu bardzo szybko. U dziecka w okresie szkolnym (7-10 lat) natomiast nieprawidłowości związane z nieodzywaniem się są już zazwyczaj utrwalone tak, że terapia przebiega dłużej. Niejednokrotnie pomocy potrzebuje cała rodzina, której potrzebna jest edukacja na temat mutyzmu wybiórczego, a przede wszystkim wsparcie.
Dostrzeżenie, iż dziecko nie mówi, bo cierpi na mutyzm, i pokierowanie rodziną tak, by podjęła kroki w kierunku diagnozy i pomocy, to duża odpowiedzialność. Z mojego doświadczenia wynika, że nauczyciele i specjaliści w przedszkolach nie czują się kompetentni albo nie mają śmiałości, by opisywać rodzicom trudności w zachowaniu ich dziecka w przedszkolu.
Należy sobie uświadomić, że rodzice, mając w domu niesforne, żywe, rozbrykane i wręcz gadatliwe dziecko, zupełnie nie zdają sobie sprawy z tego, że w przedszkolu dziecko nie mówi, dopóki nie dostaną z placówki jasnego sygnału, że może chodzić o mutyzm. Zachęcam więc nauczycieli, pedagogów i specjalistów, aby mieli odwagę rozmawiać z rodzicami.
Skierowanie na diagnozę w kierunku mutyzmu może się spotkać z oporem rodziców: „Proszę nie robić z mojego dziecka chorego psychicznie. W domu czegoś takiego w ogóle nie ma! Po prostu sobie z nim pani nie radzi”. Nauczyciele obawiają się też, że gdy dziecko w domu komunikuje się normalnie i czuje swobodnie, a nie mówi w „ich przedszkolu”, to znaczy, że nie czuje się tam bezpiecznie i świadczy to źle o nich samych. Kwestią ambicji staje się wręcz, by dziecko wyglądało w przedszkolu na szczęśliwe.
Nikogo nie obwiniamy. Mutyzm wybiórczy ma podłoże genetyczne. Nie jest winą przedszkola, że właśnie tam dziecko nie mówi. Jednak przedszkole jest zazwyczaj tym czynnikiem, który wyzwala objaw niemówienia. Jest czynnikiem stresogennym dla wielu dzieci – nie tylko dla tych z mutyzmem wybiórczym. Najczęściej jednak czujność rodziców budzi się przed pójściem dziecka do szkoły, gdy podejmują działania dotyczące rozpoznania gotowości dziecka do pierwszej klasy.
Dlaczego, według Pani, dzieci z mutyzmem wybiórczym są „przegapiane”?
To, że nie wyłapuje się tych dzieci odpowiednio wcześnie, wynika z niewiedzy specjalistów. Uważa się, że skoro dziecko nie mówi, znaczy, że jest nieśmiałe. Komunikuje się rodzicom, że to rozwojowe i przejdzie samo. Niemal każdy specjalista pracujący z dziećmi spotkał się w swojej karierze zawodowej z tym, że jakieś dziecko nie mówi. Prawie każdy przypomina sobie też, że nie do końca wiedział, o co z tym niemówieniem chodzi. Dziecko cierpiące na mutyzm nie krzyczy o pomoc. Cierpi w milczeniu. Charakteryzuje się perfekcjonizmem i ambicją. Może świetnie wykonywać szkolne testy. Może nawet przejdzie przez okres przedszkola i szkoły niepostrzeżenie, o ile zostanie uznane za dziecko idealne do prowadzenia. Ciche, obowiązkowe, niesprawiające kłopotów. Znane mi są wypowiedzi osób, które zetknęły się z dzieckiem z mutyzmem wybiórczym: „Ja to bym mogła mieć całą klasę takich dzieci. Nie rozmawia, robi zadania”. Takie dziecko będzie przez 3 godziny siedziało i na przykład budowało z klocków LEGO, a nauczyciel, co naturalne, powie rodzicom: „Jak on świetnie buduje!”. Potrzebna jest uważność. Dziecko ruchliwe czy z zaburzoną koncentracją uwagi biega, rozrabia i tym zachowaniem od najmłodszych lat woła o pomoc dla siebie albo dla rodziny. Nie da się tego przegapić. Gdy zaś dziecko nie mówi, bo cierpi na mutyzm wybiórczy, rodzice zaczynają szukać pomocy najczęściej dopiero w okolicach klasy 3. Wtedy właśnie następuje zmiana wychowawcy, zaczyna się przechodzenie, w zależności od przedmiotu, z klasy do klasy. W każdej nowej sali jest też inny nauczyciel, a nie jedna pani. Dzieci źle znoszą zmiany. Każde wyjście na basen i wf. może oznaczać szczególny stres, ponieważ wówczas dodatkowo, oprócz momentu przejścia, trzeba się przebrać, rozebrać. Na zajęciach prowadzonych w przedszkolu czy na terenie szkoły jest lepiej niż na zewnątrz. Dziecko z mutyzmem wybiórczym źle też znosi przerwy między lekcjami. Zazwyczaj stara się je przetrwać, stojąc pod ścianą. Dlatego nie mówmy, że z tego wyrośnie.
Jak odróżnić mutyzm wybiórczy od nieśmiałości?
Nieśmiałość ma związek z charakterem, temperamentem. Ludzie nieśmiali są małomówni wszędzie. Gdy chodzi o mutyzm wybiórczy, to takie dziecko w domu nie jest dzieckiem nieśmiałym. Poza szkołą, na zajęciach dodatkowych, też może nie być nieśmiałe! Charakterystyczna jest właśnie ta wybiórczość – dziecko nie mówi tylko w określonych okolicznościach. Osoba nieśmiała może podjąć decyzję świadomie: „Nie powiem, bo się wstydzę”, a osoba z mutyzmem wybiórczym jest poza decyzją, ponieważ chciałaby powiedzieć, ale nie może!
Jakie są najpopularniejsze mity związane z mutyzmem wybiórczym, z którymi się Pani zetknęła?
Mitem na temat mutyzmu wybiórczego jest przeświadczenie, że dziecko nie mówi, bo się buntuje i chce rządzić. To nie tak. Ono nie mówi nie dlatego, że ma kaprys, tylko dlatego, że nie może. Te dzieci chcą mówić!
Co może dziać się z osobą cierpiącą na mutyzm wybiórczy, której się w porę nie pomoże?
Nieleczony mutyzm wybiórczy może doprowadzić człowieka do zakładu zamkniętego. Ludzie tacy są bowiem traktowani przeważnie jak dziwolągi. Jako dzieci są przeważnie bardzo inteligentni. Ale zdarzają się też dzieci upośledzone, u których występuje mutyzm wybiórczy. Mutyzm wybiórczy występuje na każdym poziomie inteligencji.
Skoro mutyzm wybiórczy jest zaburzeniem związanym z mową, jaką rolę odgrywają logopedzi? Co mogą robić z takim dzieckiem na zajęciach? Jak prowadzić zajęcia, gdy dziecko nie mówi?
Wśród specjalistów, faktycznie, logopedzi są bardzo ważni. Gdy dziecko nie mówi, zazwyczaj trafia do logopedy. Logopeda, który dysponuje wiedzą na temat mutyzmu wybiórczego, robi wywiad z rodzicem. Skoro dziecko nie mówi, to ten najpierw usiłuje nawiązać z dzieckiem relację, obniżyć poczucie lęku. Pracuje „na kontakcie”, a potem ewentualnie ćwiczy prawidłową wymowę, jeśli istnieje taka potrzeba. Rola logopedów jest bardzo ważna, szczególnie w pracy z dzieckiem w wieku przedszkolnym, kiedy to logopeda niejednokrotnie bywa jedynym specjalistą, który może pomóc dziecku w konkretnej placówce. Logopeda powinien być jednak przygotowany do pracy z dzieckiem z mutyzmem wybiórczym, najlepiej przejść odpowiednie szkolenie.
Gdyby miała Pani dać jeszcze jedną ważną wskazówkę do pracy z dzieckiem w gabinecie, czego by dotyczyła?
Dziecko z mutyzmem wybiórczym często potrzebuje być w gabinecie z rodzicem, na co zwykle nie ma przyzwolenia wśród specjalistów. Takie dziecko powinno mieć prawo do obecności rodzica w gabinecie aż do momentu, kiedy samo poczuje się tam bezpiecznie.
Jak się żyje z mutyzmem wybiórczym?
Jeśli nauczyciel nawiąże z dzieckiem dobry kontakt, to dziecko będzie do nauczyciela mówić. Nauczyciel może mu wówczas przekazywać wiedzę z wzajemnością w komunikacji. Fajna pani – jedna, ta sama do 3. klasy, na dodatek z inicjatywą. U takiej pani dziecko nie mówi na forum, ponieważ nauczycielka umożliwia odpowiedź na ucho albo w trakcie przerwy, gdy inne dzieci nie patrzą. Ale już w klasie 4. przechodzi się na kolejne lekcje z sali do sali i do różnych nauczycieli. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że dziecko trafi na takich dorosłych, którzy nie będą chcieli się zajmować specyfiką zachowania dziecka z mutyzmem wybiórczym. Nie wszyscy będą chcieli znaleźć drogę do dziecka. Może paść wówczas komentarz, że dziecko powinno się uczyć w szkole specjalnej. Tylko że to nie są dzieci do szkół specjalnych. Bardzo wyraźnie chcę o tym mówić do wszystkich – rodziców, nauczycieli i specjalistów. Nie ma orzeczeń na mutyzm wybiórczy, tak jak nie ma orzeczeń na jąkanie się czy seplenienie. Dzieci z mutyzmem wybiórczym powinny zostać objęte pomocą przez zespół do spraw wspierania uczniów ze szczególnymi potrzebami edukacyjnymi i uczyć się w dowolnych szkołach, które wybiorą wraz z rodzicami.
Jak wygląda życie dorosłej osoby z mutyzmem wybiórczym?
Zaburzenie jest wyleczalne. Ale sam się mutyzm nie wyleczy. Co się dzieje z dorosłymi, którzy nie otrzymali pomocy? Różnie się dzieje. Wypracowują sobie strategie radzenia sobie w życiu: mało mówią, wybierają zawody niewymagające relacji z ludźmi. Trudno im jest z radzeniem sobie w związkach i życiem po prostu. Mówią: „Jest mi trudno… Ale nauczyłem się z tym żyć”. Są też tacy, którzy sobie nie poradzili. Najczęściej chorują wówczas na depresję. Ciężko się pracuje na przykład z nastolatkiem. U mojego syna mutyzm został rozpoznany późno. Długo trwało, zanim ktoś to nazwał. Nie było wówczas jeszcze w Polsce specjalistów. Ale my, jako rodzice, również nie byliśmy gotowi na podjęcie konsekwentnej pracy i na dogłębne spojrzenie na to, że nasze dziecko nie mówi. Obecnie nasz syn mówi już od dawna i dobrze sobie radzi. Na studiach standardem są dla niego prezentacje w formie wystąpień przed salą pełną ludzi. Pozostała mu nieśmiałość.
Jak wspierać rodzinę?
Rodziny są przeważnie bardzo lękowe. Należy więc podkreślać, że nie ma w tym żadnej winy rodziców. Takie dziecko się po prostu urodziło. Odpowiedzialność rodziców leży natomiast w obszarze pomocy dziecku – w tym, jak je poprowadzą. Rodzice mogą bowiem obwiniać się chociażby o posłanie dziecka do przedszkola: „Gdybym nie posłała jej/jego do przedszkola, toby nie miał/a mutyzmu wybiórczego. Toby mówiła”. Tak to nie działa. Mutyzm pojawiłby się i tak, tylko pewnie później, w innej sytuacji wyzwalającej go. Właściwie więc to dobrze, że mutyzm wybiórczy objawił się w przedszkolu, bo jest to wiek na tyle wczesny, by móc skutecznie zareagować.
Powołała Pani do życia Fundację „Mówię” na rzecz wspierania dzieci i rodzin dotkniętych mutyzmem wybiórczym. Pomoc takim rodzinom stała się Pani życiową misją.
Misją Fundacji „Mówię” jest pomoc rodzinom i dzieciom dotkniętym mutyzmem wybiórczym oraz szerzenie świadomości społecznej na temat tego zaburzenia. Bardzo ważnym obszarem naszej działalności jest też edukacja specjalistów – pedagogów, logopedów, psychologów, lekarzy, nauczycieli. Zwracam tutaj szczególną uwagę na rolę pracowników przedszkoli, ponieważ to właśnie w tych placówkach bardzo często ujawnia się „niemówienie” dzieci z mutyzmem wybiórczym. Jeżeli będą oni mieć wiedzę i świadomość dotyczącą tego zaburzenia, będą informować i wspierać rodziców, aby ci szukali profesjonalnej pomocy.
Artykuł został opublikowany na portalu www.blizejdziecka.com
Wywiad z Barbarą Ołdakowską-Żyłką – pedagogiem, ekspertką w zakresie problematyki mutyzmu wybiórczego, założycielką Fundacji „Mówię” na rzecz wspierania dzieci i rodzin dotkniętych mutyzmem wybiórczym, twórczynią Poradni „Mówię”. Matka dorosłego już syna, który cierpiał na mutyzm wybiórczy.
Rozmawia Aneta Babiuk–Massalska – psycholog współpracujący z przedszkolem „Domek Elfów”.
Pani Barbaro, zacznijmy od podstaw. Czym jest mutyzm wybiórczy?
Dziękuję, że Państwo interesują się tym tematem. Bardzo ważne jest, aby o tym mówić. Jest to zaburzenie lękowe, które dotyczy wieku dziecięcego. Charakteryzuje się ono tym, że dziecko nie mówi w pewnych sytuacjach, a w innych mówi. Mówi w domu, w otoczeniu rodziny, w kameralnym towarzystwie i znanym otoczeniu. Nie mówi: w przedszkolu, szkole, w nowym otoczeniu, którego nie zna.
Jaka jest historia mutyzmu wybiórczego?
Jest to zaburzenie, nie choroba. Po raz pierwszy zostało przedstawione w klasyfikacji DSM-IV (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders) w 1994 roku. Jest to więc zaburzenie dość młode. Nasz syn urodził się w roku 1993, mutyzm wybiórczy funkcjonował więc wówczas w świadomości specjalistów jako jednostka nazwana dopiero rok później.
Kiedy można rozpoznać mutyzm wybiórczy?
Mutyzm wybiórczy najczęściej objawia się w wieku przedszkolnym. Wiek od 2 do 5 lat jest bardzo ważnym czasem na rozpoznanie, pomoc psychologiczną, a właściwie terapię. Wówczas jest duża szansa na szybkie wyjście z mutyzmu. Każde dziecko będzie oczywiście robić postępy w indywidualnym tempie. Jednak to, jak ten proces będzie przebiegał, zależy od konkretnego dziecka, rodziny i ich doświadczeń życiowych.
Jak się zaczyna? Na co zwrócić uwagę?
Na przykład gdy wysyłamy pociechę do przedszkola i pojawiają się sygnały, że dziecko nie mówi. Mija miesiąc i dziecko nie mówi nadal. Rozmawia jednak przez cały ten czas z rodzicami oraz w domu. Kiedy mamy takie obserwacje, właśnie wówczas powinna nam się zapalić lampka ostrzegawcza, że być może jest to mutyzm wybiórczy.
Jakie są przyczyny mutyzmu wybiórczego?
Mutyzm wybiórczy jest zaburzeniem lękowym i ma podłoże genetyczne. Dziecko rodzi się z predyspozycjami do mutyzmu, a sytuacja stresowa ujawnia objaw. Taką sytuacją stresową jest często pójście dziecka do przedszkola. Dotknięte tym zaburzeniem dziecko nie mówi, kiedy czuje się niepewnie, a mówi w sytuacjach, w których czuje się bezpiecznie.
Jak często występuje to zaburzenie?
W Polsce brak jest badań na ten temat, ale źródła anglojęzyczne podają informację, że mutyzm wybiórczy dotyka 0,7 dzieci na tysiąc. Statystycznie w każdym przedszkolu znajduje się dziecko z mutyzmem wybiórczym. Statystycznie, czyli że w jednym przedszkolu albo nawet w jednej grupie może być dwoje dzieci z tym zaburzeniem, a w innym żadnego.
Gdybyśmy chcieli zebrać objawy mutyzmu wybiórczego: jak wygląda obraz dziecka z tym zaburzeniem?
W mutyzmie niemówienie jest tylko jednym z objawów. Dzieci te mają problem z zabawą, jedzeniem przy jednym stole z innymi albo nawet w ogóle z jedzeniem i piciem czy rozbieraniem się. Mogą wstrzymywać potrzeby fizjologiczne. Nie sikają, mają kłopot z wypróżnieniem się. Nie robią kupy przez tydzień, gdy np. wyjadą na kolonie. Nie komunikują potrzeb, nie podejmują aktywności fizycznej. Obserwujemy u nich stupor, napięte ciało, napiętą twarz. Nie lubią zmian. Zdarza się często, że mają wymyślone przez siebie granice, których są mniej lub bardziej świadome. Takie dziecko może swobodnie rozmawiać z rodzicem w drodze do przedszkola, ale gdy przekroczy bramę albo dojdzie dokładnie do połowy drogi w parku, to milknie. Prawie każde dziecko z mutyzmem wybiórczym ma też zaburzenia z zakresu integracji sensorycznej.
Co robić wówczas, gdy zauważymy te sygnały? Co nauczyciel w przedszkolu czy szkole albo psycholog, logopeda, pedagog mają robić? Jak działać, by zaopiekować się dzieckiem i nie popełnić gafy względem rodziców?
Rodzina powinna trafić do psychologa w placówce lub poza nią. Ważne są przede wszystkim wywiad z rodzicami oraz obserwacja. Bardzo dużo pracuję z rodzicami dzieci z mutyzmem wybiórczym i rodzice ci mówią, że nie mieli z przedszkola sygnałów, które zaniepokoiłyby ich na tyle, iż zaczęliby robić coś w tym kierunku. Dostawali bowiem od nauczycieli informacje, że wprawdzie dziecko nie mówi, ale że z tego wyrośnie, samo minie. Otóż mutyzm wybiórczy sam nie mija. Ważne jest, aby wskazać rodzicom specjalistę, który pomoże ich dziecku. Jeśli udzieli się pomocy małemu dziecku (w wieku przedszkolnym), to może ono wyjść z mutyzmu bardzo szybko. U dziecka w okresie szkolnym (7-10 lat) natomiast nieprawidłowości związane z nieodzywaniem się są już zazwyczaj utrwalone tak, że terapia przebiega dłużej. Niejednokrotnie pomocy potrzebuje cała rodzina, której potrzebna jest edukacja na temat mutyzmu wybiórczego, a przede wszystkim wsparcie.
Dostrzeżenie, iż dziecko nie mówi, bo cierpi na mutyzm, i pokierowanie rodziną tak, by podjęła kroki w kierunku diagnozy i pomocy, to duża odpowiedzialność. Z mojego doświadczenia wynika, że nauczyciele i specjaliści w przedszkolach nie czują się kompetentni albo nie mają śmiałości, by opisywać rodzicom trudności w zachowaniu ich dziecka w przedszkolu.
Należy sobie uświadomić, że rodzice, mając w domu niesforne, żywe, rozbrykane i wręcz gadatliwe dziecko, zupełnie nie zdają sobie sprawy z tego, że w przedszkolu dziecko nie mówi, dopóki nie dostaną z placówki jasnego sygnału, że może chodzić o mutyzm. Zachęcam więc nauczycieli, pedagogów i specjalistów, aby mieli odwagę rozmawiać z rodzicami.
Skierowanie na diagnozę w kierunku mutyzmu może się spotkać z oporem rodziców: „Proszę nie robić z mojego dziecka chorego psychicznie. W domu czegoś takiego w ogóle nie ma! Po prostu sobie z nim pani nie radzi”. Nauczyciele obawiają się też, że gdy dziecko w domu komunikuje się normalnie i czuje swobodnie, a nie mówi w „ich przedszkolu”, to znaczy, że nie czuje się tam bezpiecznie i świadczy to źle o nich samych. Kwestią ambicji staje się wręcz, by dziecko wyglądało w przedszkolu na szczęśliwe.
Nikogo nie obwiniamy. Mutyzm wybiórczy ma podłoże genetyczne. Nie jest winą przedszkola, że właśnie tam dziecko nie mówi. Jednak przedszkole jest zazwyczaj tym czynnikiem, który wyzwala objaw niemówienia. Jest czynnikiem stresogennym dla wielu dzieci – nie tylko dla tych z mutyzmem wybiórczym. Najczęściej jednak czujność rodziców budzi się przed pójściem dziecka do szkoły, gdy podejmują działania dotyczące rozpoznania gotowości dziecka do pierwszej klasy.
Dlaczego, według Pani, dzieci z mutyzmem wybiórczym są „przegapiane”?
To, że nie wyłapuje się tych dzieci odpowiednio wcześnie, wynika z niewiedzy specjalistów. Uważa się, że skoro dziecko nie mówi, znaczy, że jest nieśmiałe. Komunikuje się rodzicom, że to rozwojowe i przejdzie samo. Niemal każdy specjalista pracujący z dziećmi spotkał się w swojej karierze zawodowej z tym, że jakieś dziecko nie mówi. Prawie każdy przypomina sobie też, że nie do końca wiedział, o co z tym niemówieniem chodzi. Dziecko cierpiące na mutyzm nie krzyczy o pomoc. Cierpi w milczeniu. Charakteryzuje się perfekcjonizmem i ambicją. Może świetnie wykonywać szkolne testy. Może nawet przejdzie przez okres przedszkola i szkoły niepostrzeżenie, o ile zostanie uznane za dziecko idealne do prowadzenia. Ciche, obowiązkowe, niesprawiające kłopotów. Znane mi są wypowiedzi osób, które zetknęły się z dzieckiem z mutyzmem wybiórczym: „Ja to bym mogła mieć całą klasę takich dzieci. Nie rozmawia, robi zadania”. Takie dziecko będzie przez 3 godziny siedziało i na przykład budowało z klocków LEGO, a nauczyciel, co naturalne, powie rodzicom: „Jak on świetnie buduje!”. Potrzebna jest uważność. Dziecko ruchliwe czy z zaburzoną koncentracją uwagi biega, rozrabia i tym zachowaniem od najmłodszych lat woła o pomoc dla siebie albo dla rodziny. Nie da się tego przegapić. Gdy zaś dziecko nie mówi, bo cierpi na mutyzm wybiórczy, rodzice zaczynają szukać pomocy najczęściej dopiero w okolicach klasy 3. Wtedy właśnie następuje zmiana wychowawcy, zaczyna się przechodzenie, w zależności od przedmiotu, z klasy do klasy. W każdej nowej sali jest też inny nauczyciel, a nie jedna pani. Dzieci źle znoszą zmiany. Każde wyjście na basen i wf. może oznaczać szczególny stres, ponieważ wówczas dodatkowo, oprócz momentu przejścia, trzeba się przebrać, rozebrać. Na zajęciach prowadzonych w przedszkolu czy na terenie szkoły jest lepiej niż na zewnątrz. Dziecko z mutyzmem wybiórczym źle też znosi przerwy między lekcjami. Zazwyczaj stara się je przetrwać, stojąc pod ścianą. Dlatego nie mówmy, że z tego wyrośnie.
Jak odróżnić mutyzm wybiórczy od nieśmiałości?
Nieśmiałość ma związek z charakterem, temperamentem. Ludzie nieśmiali są małomówni wszędzie. Gdy chodzi o mutyzm wybiórczy, to takie dziecko w domu nie jest dzieckiem nieśmiałym. Poza szkołą, na zajęciach dodatkowych, też może nie być nieśmiałe! Charakterystyczna jest właśnie ta wybiórczość – dziecko nie mówi tylko w określonych okolicznościach. Osoba nieśmiała może podjąć decyzję świadomie: „Nie powiem, bo się wstydzę”, a osoba z mutyzmem wybiórczym jest poza decyzją, ponieważ chciałaby powiedzieć, ale nie może!
Jakie są najpopularniejsze mity związane z mutyzmem wybiórczym, z którymi się Pani zetknęła?
Mitem na temat mutyzmu wybiórczego jest przeświadczenie, że dziecko nie mówi, bo się buntuje i chce rządzić. To nie tak. Ono nie mówi nie dlatego, że ma kaprys, tylko dlatego, że nie może. Te dzieci chcą mówić!
Co może dziać się z osobą cierpiącą na mutyzm wybiórczy, której się w porę nie pomoże?
Nieleczony mutyzm wybiórczy może doprowadzić człowieka do zakładu zamkniętego. Ludzie tacy są bowiem traktowani przeważnie jak dziwolągi. Jako dzieci są przeważnie bardzo inteligentni. Ale zdarzają się też dzieci upośledzone, u których występuje mutyzm wybiórczy. Mutyzm wybiórczy występuje na każdym poziomie inteligencji.
Skoro mutyzm wybiórczy jest zaburzeniem związanym z mową, jaką rolę odgrywają logopedzi? Co mogą robić z takim dzieckiem na zajęciach? Jak prowadzić zajęcia, gdy dziecko nie mówi?
Wśród specjalistów, faktycznie, logopedzi są bardzo ważni. Gdy dziecko nie mówi, zazwyczaj trafia do logopedy. Logopeda, który dysponuje wiedzą na temat mutyzmu wybiórczego, robi wywiad z rodzicem. Skoro dziecko nie mówi, to ten najpierw usiłuje nawiązać z dzieckiem relację, obniżyć poczucie lęku. Pracuje „na kontakcie”, a potem ewentualnie ćwiczy prawidłową wymowę, jeśli istnieje taka potrzeba. Rola logopedów jest bardzo ważna, szczególnie w pracy z dzieckiem w wieku przedszkolnym, kiedy to logopeda niejednokrotnie bywa jedynym specjalistą, który może pomóc dziecku w konkretnej placówce. Logopeda powinien być jednak przygotowany do pracy z dzieckiem z mutyzmem wybiórczym, najlepiej przejść odpowiednie szkolenie.
Gdyby miała Pani dać jeszcze jedną ważną wskazówkę do pracy z dzieckiem w gabinecie, czego by dotyczyła?
Dziecko z mutyzmem wybiórczym często potrzebuje być w gabinecie z rodzicem, na co zwykle nie ma przyzwolenia wśród specjalistów. Takie dziecko powinno mieć prawo do obecności rodzica w gabinecie aż do momentu, kiedy samo poczuje się tam bezpiecznie.
Jak się żyje z mutyzmem wybiórczym?
Jeśli nauczyciel nawiąże z dzieckiem dobry kontakt, to dziecko będzie do nauczyciela mówić. Nauczyciel może mu wówczas przekazywać wiedzę z wzajemnością w komunikacji. Fajna pani – jedna, ta sama do 3. klasy, na dodatek z inicjatywą. U takiej pani dziecko nie mówi na forum, ponieważ nauczycielka umożliwia odpowiedź na ucho albo w trakcie przerwy, gdy inne dzieci nie patrzą. Ale już w klasie 4. przechodzi się na kolejne lekcje z sali do sali i do różnych nauczycieli. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że dziecko trafi na takich dorosłych, którzy nie będą chcieli się zajmować specyfiką zachowania dziecka z mutyzmem wybiórczym. Nie wszyscy będą chcieli znaleźć drogę do dziecka. Może paść wówczas komentarz, że dziecko powinno się uczyć w szkole specjalnej. Tylko że to nie są dzieci do szkół specjalnych. Bardzo wyraźnie chcę o tym mówić do wszystkich – rodziców, nauczycieli i specjalistów. Nie ma orzeczeń na mutyzm wybiórczy, tak jak nie ma orzeczeń na jąkanie się czy seplenienie. Dzieci z mutyzmem wybiórczym powinny zostać objęte pomocą przez zespół do spraw wspierania uczniów ze szczególnymi potrzebami edukacyjnymi i uczyć się w dowolnych szkołach, które wybiorą wraz z rodzicami.
Jak wygląda życie dorosłej osoby z mutyzmem wybiórczym?
Zaburzenie jest wyleczalne. Ale sam się mutyzm nie wyleczy. Co się dzieje z dorosłymi, którzy nie otrzymali pomocy? Różnie się dzieje. Wypracowują sobie strategie radzenia sobie w życiu: mało mówią, wybierają zawody niewymagające relacji z ludźmi. Trudno im jest z radzeniem sobie w związkach i życiem po prostu. Mówią: „Jest mi trudno… Ale nauczyłem się z tym żyć”. Są też tacy, którzy sobie nie poradzili. Najczęściej chorują wówczas na depresję. Ciężko się pracuje na przykład z nastolatkiem. U mojego syna mutyzm został rozpoznany późno. Długo trwało, zanim ktoś to nazwał. Nie było wówczas jeszcze w Polsce specjalistów. Ale my, jako rodzice, również nie byliśmy gotowi na podjęcie konsekwentnej pracy i na dogłębne spojrzenie na to, że nasze dziecko nie mówi. Obecnie nasz syn mówi już od dawna i dobrze sobie radzi. Na studiach standardem są dla niego prezentacje w formie wystąpień przed salą pełną ludzi. Pozostała mu nieśmiałość.
Jak wspierać rodzinę?
Rodziny są przeważnie bardzo lękowe. Należy więc podkreślać, że nie ma w tym żadnej winy rodziców. Takie dziecko się po prostu urodziło. Odpowiedzialność rodziców leży natomiast w obszarze pomocy dziecku – w tym, jak je poprowadzą. Rodzice mogą bowiem obwiniać się chociażby o posłanie dziecka do przedszkola: „Gdybym nie posłała jej/jego do przedszkola, toby nie miał/a mutyzmu wybiórczego. Toby mówiła”. Tak to nie działa. Mutyzm pojawiłby się i tak, tylko pewnie później, w innej sytuacji wyzwalającej go. Właściwie więc to dobrze, że mutyzm wybiórczy objawił się w przedszkolu, bo jest to wiek na tyle wczesny, by móc skutecznie zareagować.
Powołała Pani do życia Fundację „Mówię” na rzecz wspierania dzieci i rodzin dotkniętych mutyzmem wybiórczym. Pomoc takim rodzinom stała się Pani życiową misją.
Misją Fundacji „Mówię” jest pomoc rodzinom i dzieciom dotkniętym mutyzmem wybiórczym oraz szerzenie świadomości społecznej na temat tego zaburzenia. Bardzo ważnym obszarem naszej działalności jest też edukacja specjalistów – pedagogów, logopedów, psychologów, lekarzy, nauczycieli. Zwracam tutaj szczególną uwagę na rolę pracowników przedszkoli, ponieważ to właśnie w tych placówkach bardzo często ujawnia się „niemówienie” dzieci z mutyzmem wybiórczym. Jeżeli będą oni mieć wiedzę i świadomość dotyczącą tego zaburzenia, będą informować i wspierać rodziców, aby ci szukali profesjonalnej pomocy.
Artykuł został opublikowany na portalu www.blizejdziecka.com
Wywiad z Barbarą Ołdakowską-Żyłką – pedagogiem, ekspertką w zakresie problematyki mutyzmu wybiórczego, założycielką Fundacji „Mówię” na rzecz wspierania dzieci i rodzin dotkniętych mutyzmem wybiórczym, twórczynią Poradni „Mówię”. Matka dorosłego już syna, który cierpiał na mutyzm wybiórczy.
Rozmawia Aneta Babiuk–Massalska – psycholog współpracujący z przedszkolem „Domek Elfów”.
Pani Barbaro, zacznijmy od podstaw. Czym jest mutyzm wybiórczy?
Dziękuję, że Państwo interesują się tym tematem. Bardzo ważne jest, aby o tym mówić. Jest to zaburzenie lękowe, które dotyczy wieku dziecięcego. Charakteryzuje się ono tym, że dziecko nie mówi w pewnych sytuacjach, a w innych mówi. Mówi w domu, w otoczeniu rodziny, w kameralnym towarzystwie i znanym otoczeniu. Nie mówi: w przedszkolu, szkole, w nowym otoczeniu, którego nie zna.
Jaka jest historia mutyzmu wybiórczego?
Jest to zaburzenie, nie choroba. Po raz pierwszy zostało przedstawione w klasyfikacji DSM-IV (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders) w 1994 roku. Jest to więc zaburzenie dość młode. Nasz syn urodził się w roku 1993, mutyzm wybiórczy funkcjonował więc wówczas w świadomości specjalistów jako jednostka nazwana dopiero rok później.
Kiedy można rozpoznać mutyzm wybiórczy?
Mutyzm wybiórczy najczęściej objawia się w wieku przedszkolnym. Wiek od 2 do 5 lat jest bardzo ważnym czasem na rozpoznanie, pomoc psychologiczną, a właściwie terapię. Wówczas jest duża szansa na szybkie wyjście z mutyzmu. Każde dziecko będzie oczywiście robić postępy w indywidualnym tempie. Jednak to, jak ten proces będzie przebiegał, zależy od konkretnego dziecka, rodziny i ich doświadczeń życiowych.
Jak się zaczyna? Na co zwrócić uwagę?
Na przykład gdy wysyłamy pociechę do przedszkola i pojawiają się sygnały, że dziecko nie mówi. Mija miesiąc i dziecko nie mówi nadal. Rozmawia jednak przez cały ten czas z rodzicami oraz w domu. Kiedy mamy takie obserwacje, właśnie wówczas powinna nam się zapalić lampka ostrzegawcza, że być może jest to mutyzm wybiórczy.
Jakie są przyczyny mutyzmu wybiórczego?
Mutyzm wybiórczy jest zaburzeniem lękowym i ma podłoże genetyczne. Dziecko rodzi się z predyspozycjami do mutyzmu, a sytuacja stresowa ujawnia objaw. Taką sytuacją stresową jest często pójście dziecka do przedszkola. Dotknięte tym zaburzeniem dziecko nie mówi, kiedy czuje się niepewnie, a mówi w sytuacjach, w których czuje się bezpiecznie.
Jak często występuje to zaburzenie?
W Polsce brak jest badań na ten temat, ale źródła anglojęzyczne podają informację, że mutyzm wybiórczy dotyka 0,7 dzieci na tysiąc. Statystycznie w każdym przedszkolu znajduje się dziecko z mutyzmem wybiórczym. Statystycznie, czyli że w jednym przedszkolu albo nawet w jednej grupie może być dwoje dzieci z tym zaburzeniem, a w innym żadnego.
Gdybyśmy chcieli zebrać objawy mutyzmu wybiórczego: jak wygląda obraz dziecka z tym zaburzeniem?
W mutyzmie niemówienie jest tylko jednym z objawów. Dzieci te mają problem z zabawą, jedzeniem przy jednym stole z innymi albo nawet w ogóle z jedzeniem i piciem czy rozbieraniem się. Mogą wstrzymywać potrzeby fizjologiczne. Nie sikają, mają kłopot z wypróżnieniem się. Nie robią kupy przez tydzień, gdy np. wyjadą na kolonie. Nie komunikują potrzeb, nie podejmują aktywności fizycznej. Obserwujemy u nich stupor, napięte ciało, napiętą twarz. Nie lubią zmian. Zdarza się często, że mają wymyślone przez siebie granice, których są mniej lub bardziej świadome. Takie dziecko może swobodnie rozmawiać z rodzicem w drodze do przedszkola, ale gdy przekroczy bramę albo dojdzie dokładnie do połowy drogi w parku, to milknie. Prawie każde dziecko z mutyzmem wybiórczym ma też zaburzenia z zakresu integracji sensorycznej.
Co robić wówczas, gdy zauważymy te sygnały? Co nauczyciel w przedszkolu czy szkole albo psycholog, logopeda, pedagog mają robić? Jak działać, by zaopiekować się dzieckiem i nie popełnić gafy względem rodziców?
Rodzina powinna trafić do psychologa w placówce lub poza nią. Ważne są przede wszystkim wywiad z rodzicami oraz obserwacja. Bardzo dużo pracuję z rodzicami dzieci z mutyzmem wybiórczym i rodzice ci mówią, że nie mieli z przedszkola sygnałów, które zaniepokoiłyby ich na tyle, iż zaczęliby robić coś w tym kierunku. Dostawali bowiem od nauczycieli informacje, że wprawdzie dziecko nie mówi, ale że z tego wyrośnie, samo minie. Otóż mutyzm wybiórczy sam nie mija. Ważne jest, aby wskazać rodzicom specjalistę, który pomoże ich dziecku. Jeśli udzieli się pomocy małemu dziecku (w wieku przedszkolnym), to może ono wyjść z mutyzmu bardzo szybko. U dziecka w okresie szkolnym (7-10 lat) natomiast nieprawidłowości związane z nieodzywaniem się są już zazwyczaj utrwalone tak, że terapia przebiega dłużej. Niejednokrotnie pomocy potrzebuje cała rodzina, której potrzebna jest edukacja na temat mutyzmu wybiórczego, a przede wszystkim wsparcie.
Dostrzeżenie, iż dziecko nie mówi, bo cierpi na mutyzm, i pokierowanie rodziną tak, by podjęła kroki w kierunku diagnozy i pomocy, to duża odpowiedzialność. Z mojego doświadczenia wynika, że nauczyciele i specjaliści w przedszkolach nie czują się kompetentni albo nie mają śmiałości, by opisywać rodzicom trudności w zachowaniu ich dziecka w przedszkolu.
Należy sobie uświadomić, że rodzice, mając w domu niesforne, żywe, rozbrykane i wręcz gadatliwe dziecko, zupełnie nie zdają sobie sprawy z tego, że w przedszkolu dziecko nie mówi, dopóki nie dostaną z placówki jasnego sygnału, że może chodzić o mutyzm. Zachęcam więc nauczycieli, pedagogów i specjalistów, aby mieli odwagę rozmawiać z rodzicami.
Skierowanie na diagnozę w kierunku mutyzmu może się spotkać z oporem rodziców: „Proszę nie robić z mojego dziecka chorego psychicznie. W domu czegoś takiego w ogóle nie ma! Po prostu sobie z nim pani nie radzi”. Nauczyciele obawiają się też, że gdy dziecko w domu komunikuje się normalnie i czuje swobodnie, a nie mówi w „ich przedszkolu”, to znaczy, że nie czuje się tam bezpiecznie i świadczy to źle o nich samych. Kwestią ambicji staje się wręcz, by dziecko wyglądało w przedszkolu na szczęśliwe.
Nikogo nie obwiniamy. Mutyzm wybiórczy ma podłoże genetyczne. Nie jest winą przedszkola, że właśnie tam dziecko nie mówi. Jednak przedszkole jest zazwyczaj tym czynnikiem, który wyzwala objaw niemówienia. Jest czynnikiem stresogennym dla wielu dzieci – nie tylko dla tych z mutyzmem wybiórczym. Najczęściej jednak czujność rodziców budzi się przed pójściem dziecka do szkoły, gdy podejmują działania dotyczące rozpoznania gotowości dziecka do pierwszej klasy.
Dlaczego, według Pani, dzieci z mutyzmem wybiórczym są „przegapiane”?
To, że nie wyłapuje się tych dzieci odpowiednio wcześnie, wynika z niewiedzy specjalistów. Uważa się, że skoro dziecko nie mówi, znaczy, że jest nieśmiałe. Komunikuje się rodzicom, że to rozwojowe i przejdzie samo. Niemal każdy specjalista pracujący z dziećmi spotkał się w swojej karierze zawodowej z tym, że jakieś dziecko nie mówi. Prawie każdy przypomina sobie też, że nie do końca wiedział, o co z tym niemówieniem chodzi. Dziecko cierpiące na mutyzm nie krzyczy o pomoc. Cierpi w milczeniu. Charakteryzuje się perfekcjonizmem i ambicją. Może świetnie wykonywać szkolne testy. Może nawet przejdzie przez okres przedszkola i szkoły niepostrzeżenie, o ile zostanie uznane za dziecko idealne do prowadzenia. Ciche, obowiązkowe, niesprawiające kłopotów. Znane mi są wypowiedzi osób, które zetknęły się z dzieckiem z mutyzmem wybiórczym: „Ja to bym mogła mieć całą klasę takich dzieci. Nie rozmawia, robi zadania”. Takie dziecko będzie przez 3 godziny siedziało i na przykład budowało z klocków LEGO, a nauczyciel, co naturalne, powie rodzicom: „Jak on świetnie buduje!”. Potrzebna jest uważność. Dziecko ruchliwe czy z zaburzoną koncentracją uwagi biega, rozrabia i tym zachowaniem od najmłodszych lat woła o pomoc dla siebie albo dla rodziny. Nie da się tego przegapić. Gdy zaś dziecko nie mówi, bo cierpi na mutyzm wybiórczy, rodzice zaczynają szukać pomocy najczęściej dopiero w okolicach klasy 3. Wtedy właśnie następuje zmiana wychowawcy, zaczyna się przechodzenie, w zależności od przedmiotu, z klasy do klasy. W każdej nowej sali jest też inny nauczyciel, a nie jedna pani. Dzieci źle znoszą zmiany. Każde wyjście na basen i wf. może oznaczać szczególny stres, ponieważ wówczas dodatkowo, oprócz momentu przejścia, trzeba się przebrać, rozebrać. Na zajęciach prowadzonych w przedszkolu czy na terenie szkoły jest lepiej niż na zewnątrz. Dziecko z mutyzmem wybiórczym źle też znosi przerwy między lekcjami. Zazwyczaj stara się je przetrwać, stojąc pod ścianą. Dlatego nie mówmy, że z tego wyrośnie.
Jak odróżnić mutyzm wybiórczy od nieśmiałości?
Nieśmiałość ma związek z charakterem, temperamentem. Ludzie nieśmiali są małomówni wszędzie. Gdy chodzi o mutyzm wybiórczy, to takie dziecko w domu nie jest dzieckiem nieśmiałym. Poza szkołą, na zajęciach dodatkowych, też może nie być nieśmiałe! Charakterystyczna jest właśnie ta wybiórczość – dziecko nie mówi tylko w określonych okolicznościach. Osoba nieśmiała może podjąć decyzję świadomie: „Nie powiem, bo się wstydzę”, a osoba z mutyzmem wybiórczym jest poza decyzją, ponieważ chciałaby powiedzieć, ale nie może!
Jakie są najpopularniejsze mity związane z mutyzmem wybiórczym, z którymi się Pani zetknęła?
Mitem na temat mutyzmu wybiórczego jest przeświadczenie, że dziecko nie mówi, bo się buntuje i chce rządzić. To nie tak. Ono nie mówi nie dlatego, że ma kaprys, tylko dlatego, że nie może. Te dzieci chcą mówić!
Co może dziać się z osobą cierpiącą na mutyzm wybiórczy, której się w porę nie pomoże?
Nieleczony mutyzm wybiórczy może doprowadzić człowieka do zakładu zamkniętego. Ludzie tacy są bowiem traktowani przeważnie jak dziwolągi. Jako dzieci są przeważnie bardzo inteligentni. Ale zdarzają się też dzieci upośledzone, u których występuje mutyzm wybiórczy. Mutyzm wybiórczy występuje na każdym poziomie inteligencji.
Skoro mutyzm wybiórczy jest zaburzeniem związanym z mową, jaką rolę odgrywają logopedzi? Co mogą robić z takim dzieckiem na zajęciach? Jak prowadzić zajęcia, gdy dziecko nie mówi?
Wśród specjalistów, faktycznie, logopedzi są bardzo ważni. Gdy dziecko nie mówi, zazwyczaj trafia do logopedy. Logopeda, który dysponuje wiedzą na temat mutyzmu wybiórczego, robi wywiad z rodzicem. Skoro dziecko nie mówi, to ten najpierw usiłuje nawiązać z dzieckiem relację, obniżyć poczucie lęku. Pracuje „na kontakcie”, a potem ewentualnie ćwiczy prawidłową wymowę, jeśli istnieje taka potrzeba. Rola logopedów jest bardzo ważna, szczególnie w pracy z dzieckiem w wieku przedszkolnym, kiedy to logopeda niejednokrotnie bywa jedynym specjalistą, który może pomóc dziecku w konkretnej placówce. Logopeda powinien być jednak przygotowany do pracy z dzieckiem z mutyzmem wybiórczym, najlepiej przejść odpowiednie szkolenie.
Gdyby miała Pani dać jeszcze jedną ważną wskazówkę do pracy z dzieckiem w gabinecie, czego by dotyczyła?
Dziecko z mutyzmem wybiórczym często potrzebuje być w gabinecie z rodzicem, na co zwykle nie ma przyzwolenia wśród specjalistów. Takie dziecko powinno mieć prawo do obecności rodzica w gabinecie aż do momentu, kiedy samo poczuje się tam bezpiecznie.
Jak się żyje z mutyzmem wybiórczym?
Jeśli nauczyciel nawiąże z dzieckiem dobry kontakt, to dziecko będzie do nauczyciela mówić. Nauczyciel może mu wówczas przekazywać wiedzę z wzajemnością w komunikacji. Fajna pani – jedna, ta sama do 3. klasy, na dodatek z inicjatywą. U takiej pani dziecko nie mówi na forum, ponieważ nauczycielka umożliwia odpowiedź na ucho albo w trakcie przerwy, gdy inne dzieci nie patrzą. Ale już w klasie 4. przechodzi się na kolejne lekcje z sali do sali i do różnych nauczycieli. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że dziecko trafi na takich dorosłych, którzy nie będą chcieli się zajmować specyfiką zachowania dziecka z mutyzmem wybiórczym. Nie wszyscy będą chcieli znaleźć drogę do dziecka. Może paść wówczas komentarz, że dziecko powinno się uczyć w szkole specjalnej. Tylko że to nie są dzieci do szkół specjalnych. Bardzo wyraźnie chcę o tym mówić do wszystkich – rodziców, nauczycieli i specjalistów. Nie ma orzeczeń na mutyzm wybiórczy, tak jak nie ma orzeczeń na jąkanie się czy seplenienie. Dzieci z mutyzmem wybiórczym powinny zostać objęte pomocą przez zespół do spraw wspierania uczniów ze szczególnymi potrzebami edukacyjnymi i uczyć się w dowolnych szkołach, które wybiorą wraz z rodzicami.
Jak wygląda życie dorosłej osoby z mutyzmem wybiórczym?
Zaburzenie jest wyleczalne. Ale sam się mutyzm nie wyleczy. Co się dzieje z dorosłymi, którzy nie otrzymali pomocy? Różnie się dzieje. Wypracowują sobie strategie radzenia sobie w życiu: mało mówią, wybierają zawody niewymagające relacji z ludźmi. Trudno im jest z radzeniem sobie w związkach i życiem po prostu. Mówią: „Jest mi trudno… Ale nauczyłem się z tym żyć”. Są też tacy, którzy sobie nie poradzili. Najczęściej chorują wówczas na depresję. Ciężko się pracuje na przykład z nastolatkiem. U mojego syna mutyzm został rozpoznany późno. Długo trwało, zanim ktoś to nazwał. Nie było wówczas jeszcze w Polsce specjalistów. Ale my, jako rodzice, również nie byliśmy gotowi na podjęcie konsekwentnej pracy i na dogłębne spojrzenie na to, że nasze dziecko nie mówi. Obecnie nasz syn mówi już od dawna i dobrze sobie radzi. Na studiach standardem są dla niego prezentacje w formie wystąpień przed salą pełną ludzi. Pozostała mu nieśmiałość.
Jak wspierać rodzinę?
Rodziny są przeważnie bardzo lękowe. Należy więc podkreślać, że nie ma w tym żadnej winy rodziców. Takie dziecko się po prostu urodziło. Odpowiedzialność rodziców leży natomiast w obszarze pomocy dziecku – w tym, jak je poprowadzą. Rodzice mogą bowiem obwiniać się chociażby o posłanie dziecka do przedszkola: „Gdybym nie posłała jej/jego do przedszkola, toby nie miał/a mutyzmu wybiórczego. Toby mówiła”. Tak to nie działa. Mutyzm pojawiłby się i tak, tylko pewnie później, w innej sytuacji wyzwalającej go. Właściwie więc to dobrze, że mutyzm wybiórczy objawił się w przedszkolu, bo jest to wiek na tyle wczesny, by móc skutecznie zareagować.
Powołała Pani do życia Fundację „Mówię” na rzecz wspierania dzieci i rodzin dotkniętych mutyzmem wybiórczym. Pomoc takim rodzinom stała się Pani życiową misją.
Misją Fundacji „Mówię” jest pomoc rodzinom i dzieciom dotkniętym mutyzmem wybiórczym oraz szerzenie świadomości społecznej na temat tego zaburzenia. Bardzo ważnym obszarem naszej działalności jest też edukacja specjalistów – pedagogów, logopedów, psychologów, lekarzy, nauczycieli. Zwracam tutaj szczególną uwagę na rolę pracowników przedszkoli, ponieważ to właśnie w tych placówkach bardzo często ujawnia się „niemówienie” dzieci z mutyzmem wybiórczym. Jeżeli będą oni mieć wiedzę i świadomość dotyczącą tego zaburzenia, będą informować i wspierać rodziców, aby ci szukali profesjonalnej pomocy.
Artykuł został opublikowany na portalu www.blizejdziecka.com