Rozwód a dziecko

Bardzo późno zdobywamy się na odwagę wiedzenia tego, co wiemy

O CZYM PAMIĘTAĆ?

Dużo by mówić, a i tak głowy nam ślepną w emocjach, więc teoria nie przystaje zazwyczaj do praktyki. Dwie rzeczy zatem bez wstępów wymieniam, które wiedzieć trzeba o dzieciach w sytuacji rozwodu:

Sam fakt rozejścia się rodziców nie dyskwalifikuje malca, czy nastolatka, jako szczęśliwego w przyszłości człowieka. Na dalsze jego losy wpływa natomiast sposób, w jaki rodzice odnoszą się do siebie nawzajem oraz do dziecka. Dotyczy to zarówno sytuacji okołorozwodowej, jak i po rozwodzie.

Należy powtarzać dziecku wielokrotnie, iż to, że się rozstajecie, nie jest jego winą.

I to właściwie byłoby na tyle. Proste? Ale niełatwe!

WIEK DZIECKA A ROZWÓD

Wallerstein i Kelly przeprowadzili badania kliniczne, dotyczące konsekwencji rozwodu rodziców dla zachowania dzieci. Pokazały one, iż reakcje dziecka zależą od jego wieku. Badacze wyodrębnili cztery grupy wiekowe: dzieci w wieku przedszkolnym (3-5 lat), dzieci rozpoczynające szkołę podstawową (5,5-8 lat), dzieci uczęszczające do szkoły podstawowej (8-11 lat) oraz nastolatki (12-18 lat). Badania wykazały, iż 80% badanych dzieci w wieku przedszkolnym „pozostawiono prawie bez żadnej pomocy w radzeniu sobie z dezorientującym i przerażającym faktem odejścia jednego z rodziców”. Autorzy badań stwierdzili, że dzieci w tym wieku okazały się najmniej odporne psychicznie. Przejawiały problemy natury emocjonalnej i psychologicznej: regresję do wcześniejszego stadium rozwojowego, przeżywanie lęku, kłopoty ze snem i ciągłą obawę przed byciem porzuconym.
U dzieci w wieku 5-11 lat rozwód wywołał cierpienie z powodu samotności, ciągły niepokój, żal do rodziców, poczucie bezsilności. Przejawiały one wrogie uczucia bądź do rodzica, który odszedł z domu, bądź do obu rodziców, obwiniając ich za zaistniałą sytuację. Często reagowały na to wydarzenie pytaniem: „Czy mój tatuś znajdzie sobie nowego pieska, nową mamusię i nowego synka/córeczkę?”. U badanych dzieci nastąpiło pogorszenie się wyników w nauce, obniżenie nastroju, ucieczka w świat marzeń.
Dzieci, które w momencie rozwodu rodziców były nastolatkami, wykazywały objawy depresji, nadpobudliwości, myśli samobójcze, drażliwość, nastąpiło u nich znaczne pogorszenie się wyników w nauce i stosunków z rówieśnikami. Wyrażały obawy, że w przyszłości one również się rozwiodą.

RELACJE MIĘDZY RODZICAMI

Małżeńskie konflikty i nieporozumienia mogą bardziej, niż nietrwałość struktury rodziny, determinować negatywne skutki. Źródeł poczucia osamotnienia dziecka należy szukać nie tyle w samym rozwodzie czy separacji, co w rozluźnieniu i zerwaniu więzi ojcowskiej lub macierzyńskiej.
Zaburzenia emocjonalne i trudności w funkcjonowaniu ujawniają się w wyniku wciągania dziecka w walkę pomiędzy małżonkami, wzajemnego oskarżania się i nastawiania dziecka przeciwko drugiej stronie. W tej sytuacji dziecko wykorzystywane jest do zwalczania przeciwnika i wymaga się od niego opowiedzenia się, za którąś ze stron, a odrzucenia drugiego z rodziców.
Łopatkowa powołując się na przeprowadzoną analizę spraw rozwodowych pod kątem ochrony praw dziecka do miłości, dostarcza dowodów na to, że niejednokrotnie walkę o przyznanie bezpośredniej opieki nad dzieckiem wygrywała nie ta osoba z rozwodzących się rodziców, z którą dziecko było silniej uczuciowo związane, lecz ta, która stosowała bardziej drastyczne środki. Rezultatem tego jest brak poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji, osamotnienie i dezorientacja u dziecka.
Rozwód można niejednokrotnie traktować jako niezawinioną porażkę jednego czy obojga rodziców. Jednak to wszystko, co dzieje się w rodzinie po rozwodzie, a zwłaszcza los dzieci, zależy wyłącznie od rodziców i to oni ponoszą odpowiedzialność za ich przeżycia. Wielu skutków rozbicia rodziny można uniknąć lub załagodzić je poprzez odpowiednią pomoc dla członków rodziny oraz uświadomienie rodzicom, iż rozwód nie kończy ich związku z dziećmi. Dlatego istotne jest, aby wypracowali taki styl życia, by mogli podjąć wspólną opiekę nad dziećmi.

TO NIE JEST TWOJA WINA

Należy dziecku uświadamiać po wielokroć, że rodzice mogą rozwieść się ze sobą, ale nie z nim. Na zawsze bowiem pozostaną „rodzoną matką” i „rodzonym ojcem”. Jeśli zaś rodzic opuszcza rodzinę i nie chce się z nią kontaktować, to trzeba wyjaśnić dziecku, że problem tkwi w tym rodzicu, a nie w dziecku.

EMOCJE

Paradoksalnie, rodzice tonąc w stresie okołorozwodowym i w pracy, nie mają wystarczająco dużo energii na to, aby poświęcić ją jeszcze dziecku, które w tym właśnie momencie ich wsparcia najbardziej potrzebuje.
Emocje dziecięce? To przede wszystkim strach, poczucie bezradności, rozpalane i burzone nadzieje, smutek, poczucie osamotnienia, złość, lęk (powrót lęków wczesnego dzieciństwa, np. przed ciemnością; lęk przed porzuceniem). Rozwód wiąże się ze stratą. A strata? – Z żałobą.

PUŁAPKI

Szpieg, informator, kurier, powiernik sekretów… Za każdym razem, gdy rodzice stawiają przed dzieckiem takie oczekiwania, zostaje ono wciągnięte w grę dorosłych i wtłoczone w rolę dorosłego. Sprawuje ono wówczas tę zbyt wcześnie dojrzałą funkcję względem rodziców i/lub względem młodszego rodzeństwa.

JAK ROZMAWIAĆ?

Niezależnie od wieku, zazwyczaj trudno werbalizować emocje. Dorośli nie przypominają sobie lub nie znają nazw emocji. Nie potrafią określić tego, co się w nich samych dzieje. Nikt ich nie nauczył rozmawiać o uczuciach w dzieciństwie, więc jak mają teraz z tego korzystać?
Jeśli więc sam nie potrafisz mówić o uczuciach, to zrozum dziecko, którego możliwości nazywania są mniejsze niż Twoje. Zamiast namawiać na rozmowy, po prostu BĄDŹ. Zamiast nagabywać na zwierzenia: rysujcie, przedstawiajcie w teatrzyku, opowiadajcie bajki, czy historie, które traktują o Waszych sprawach (np. Ks. Andrzej Zwoliński „Bajki nie bajki”):

BYĆ DLA KOGOŚ

Jakże często chciałoby się zamknąć drugiego człowieka w formule, w jednej myśli. Chciałoby się kierować jego planami, życiem. Chciałoby się MIEĆ człowieka. A tymczasem obok człowieka można tylko BYĆ – co jest bardziej ofiarne i bardziej niepewne, bo nigdy nie pozwala zapisać go w książce, którą się zamknie jako dokończoną i odłoży na półkę.
Nasze BYĆ obok człowieka jest niewygodne, bo nie zgadza się z naszymi naturalnymi skłonnościami. Chcę mieć przyjaciela, mieć dziewczynę, chcę tym samym panować, posiadać – jako rzecz, jako coś podrzędnego. Tymczasem muszę chcieć być przyjacielem, chcieć być z dziewczyną, a to oznacza mój wysiłek o zgodę na różne sytuacje, gesty i słowa, które mogą w ten świat, a mój DOM wprowadzić wiele zamieszania.
Być dla kogoś oznacza być trochę mniej dla siebie, a nawet zapomnieć, że się coś posiada. Nie ma tu miejsca na rachowanie: ja jemu tyle ofiarowałem, ja mu tyle dałem, ja mam tyle dobroci dla niego, a on niewdzięczny, on nie pojął, on nie chce być dla mnie. Moje trwanie przy drugim, moje bycie obok drugiego to zgoda na to, że rachunki będą niewyrównane, że nigdy nie będzie pewności, że ciągle trwać będzie budowanie DOMU, NAMIOTU, że nigdy nie będzie zakończenia budowy. Właśnie w trudzie i mozole stałej troski w wspólny DOM następuje spotkanie z innymi.

O BEZDOMNYM MISIU

Pamiętał dokładnie, że na legowisku było ich więcej.
Wtedy przed zimą często opowiadali sobie, że po długim śnie obudzą się razem. Razem będą polować, wybierać miód pszczołom, magazynować pożywienie. Długo, bardzo długo mówili o swej gromadzie, w której będzie wesoło i radośnie, dostatnio i dobrze. Przy tych rozmowach i marzeniach o wiośnie zastał ich sen. Długi, zimowy.
Gdy miś przebudził się z niego, nikogo już obok nie było. Wychudły, z brzydką sierścią, głodny nie wiedział, co począć. Najbardziej bolało go odejście bliskich. Przecież jedyną radością była myśl, że na wiosnę będą razem. Zimowe sny pełne były wspólnych igraszek, niedźwiedzich wybryków.
Choć silny i dla wielu bardzo groźny, szedł smutny i ze strachem poprzez leśny gąszcz. On, który nigdy się nie bał, który zawsze w grupie był najśmielszy, teraz z lękiem patrzył na krzewy i drzewa. Każdy odgłos lasu, każdy trzask łamanej gałęzi, każdy silniejszy podmuch wiatru, powodowały nowy lęk. Liście przybierały olbrzymie wymiary, zdawały się straszyć go swoim ciężarem. Biedny miś w strachu szukał swej gromady, która była jego siłą.
Samotność jest przecież taka bezbronna…

JAK SOBIE RADZIĆ?

Nie ma niezawodnej i bezbolesnej metody postępowania. Ilg, Ames, Baker zamieszczają w swojej książce sugestie wysuwane przez tych, którzy bezpośrednio zetknęli się z problemem rozwodu:

Jakkolwiek czulibyście się zagubieni, nieszczęśliwi przed, podczas i po rozwodzie, starajcie się przedkładać nad wszystko dobro dziecka.

Starajcie się, aby życie codzienne przebiegało normalnie.

Nie przenoście wrogości do współmałżonka na dzieci. Nie znieważajcie go. Nie musicie fałszywie wychwalać jego zalet, ale nie wylewajcie przed dziećmi całej swej goryczy.

Jeżeli jest to możliwe, rodzice powinni wspólnie powiadamiać dziecko o nadchodzącej separacji.

Należy zapewnić dziecko, że rozwód nie jest jego winą i nie wynika z tego, co ono zrobiło albo czego nie zrobiło.

Dajcie dziecku odczuć, że rozwodzicie się ze sobą, ale nie z nim. Powiedzcie jasno, że tato (albo, jak może się również zdarzyć, mama) wciąż będzie jego rodzicem, nawet jeżeli nie będą razem mieszkać.

Postarajcie się, nie pogrążając dziecka bez reszty, rozwiać jednak jego nadzieje, że wszystko to szybko mini i wkrótce mama i tata znowu będą razem.

Wytłumaczcie dziecku, że bez względu na to, co się stanie z Waszym małżeństwem, ono będzie bezpieczne. Gdy jedno z rodziców odchodzi, dzieci czują zupełnie zrozumiały lęk, że „wszyscy” je opuszczą i nikt się o nie nie zatroszczy. Należy rozwiać te obawy.

A oto sugestie, które mogą okazać się pomocne po rozwodzie:

Starajcie się nie wyładowywać na dziecku swojej wrogości i złości wobec nieobecnego już małżonka.

W żadnym wypadku nie powinniście dopuścić, aby dzieci poczuwały się do konieczności opowiadania się po Waszej stronie, przeciw ojcu (matce).

Nie posługujcie się dzieckiem jako gońcem albo szpiegiem na Waszych usługach. Po wizycie dziecka u byłego współmałżonka nie bierzcie go na spytki. Nie wysyłajcie go tam i z powrotem (w sprawie niezapłaconych alimentów itp.).

Nie musicie wynosić byłego współmałżonka pod niebiosa, ale nie zawadzi od czasu do czasu wtrącić uwagę świadczącą, że nie jest on po prostu pozbawionym czci i wiary potworem.

Należy się spodziewać, że po wizycie u rodzica, który się wyprowadził dziecko będzie się musiało na powrót dostosować do sytuacji. Trzeba się z tym pogodzić. Nie wolno pogarszać całej sprawy pytaniami i zgryźliwymi uwagami.

Gdzie szukać pomocy?

Niezależnie od tego, jaką osobą jesteś i na jakim zakręcie życia stoisz, możesz sięgnąć po książkę, poszukać sprzymierzeńca (przyjaciela), spotkać się z psychologiem (pomimo, iż świetnie zazwyczaj sam sobie radzisz), zacząć uczęszczać na warsztaty dla rodziców z umiejętności wychowawczych, uczestniczyć w grupie wsparcia. Poniżej załączam literaturę i linki do stron w temacie rozwodu, rozstania lub tematach pokrewnych.

Aneta Babiuk – Massalska – psycholog

Literatura

Podoba-Mielcarz, K., Praca magisterska nt. wpływu rozwodu, separacji oraz choroby alkoholowej rodzica na funkcjonowanie psychiczne młodzieży (fragment)
Ilg, F., L., Ames, L., B., Baker, S., M., Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10 lat (2007)
Brett, D., Bajki, które leczą, GWP (2006)
Molicka, M., Bajkoterapia, Wydawnictwo Media Rodzina (2002)
Herbert, M., Rozwód w rodzinie, GWP (2005)
Mc Whirter, J., J., Zagrożona młodzież, Wydawnictwo Edukacyjne Parpamedia (2008)
Smith, H., Nieszczęśliwe dzieci, Santorski & Co (2008)
Spock, B., Rothenberg, M., B., Dziecko – pielęgnowanie i wychowanie (2006)
Dolto, F., Zrozumieć dziecko (Rozdz.: Ty też masz rodzonego ojca), Santorski & Co (2002)
Dolto, F., Nastolatki, W.A.B. Wydawnictwo (1995)

Copyright 2024 | Realizacja: cemit.pl